Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Awantura o ratyfikację

Treść

Prezydent nie powiedział nic nowego i sprawy ratyfikacji też nie zamknął - tłumaczył prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński słowa prezydenta Lecha Kaczyńskiego, że ratyfikacji traktatu lizbońskiego na razie nie podpisze. Premier Donald Tusk przekonywał jednak wczoraj, że ratyfikacja leży w interesie naszego kraju. Na wszelki wypadek szef rządu postanowił "wysłać" na kolejny unijny szczyt głowę państwa, aby to prezydent "świecił oczami" przed traktatoentuzjastycznymi przywódcami innych państw Unii Europejskiej. Oświadczenie prezydenta Lecha Kaczyńskiego, że wstrzyma się z ratyfikacją traktatu lizbońskiego, odbiło się w Europie szerokim echem. Komisja Europejska podkreślała w tym kontekście głosem swojej rzecznik Marii Assimakopoulou, że "proces ratyfikacji trwa", a od strony Francji, która wczoraj przejęła przewodnictwo w Unii Europejskiej, płyną sygnały, że będzie naciskać na podpisanie przez Polskę ratyfikacji. Argumentem ma być to, iż podobno bez traktatu lizbońskiego "dalsze rozszerzenie UE jest niemożliwe". Do rozmów w cztery oczy z prezydentem Lechem Kaczyńskim przywódcy innych państw Unii Europejskiej będą mieli na pewno okazję podczas kolejnego szczytu unijnego. Na ten bowiem, jak poinformował premier Tusk, pojedzie nie szef rządu, a właśnie prezydent. Wypowiedź głowy państwa o wstrzymaniu się z ratyfikacją unijnego traktatu wywołała wzburzenie premiera. - Powinniśmy być dziś krajem, od którego wiele zależy. Jeżeli Lech Kaczyński przemyśli swoje słowa, to zrozumie, że nie tak powinno budować się pozycję Polski w świecie. Tego typu deklaracje nie wzmacniają nas - stwierdził Tusk. Szef rządu wyraził nadzieję, że prezydent swoją decyzję jeszcze przemyśli. - Podpisanie traktatu lizbońskiego, ten ostatni etap ratyfikacji, leży w interesie Polski i trudno nam zaakceptować sytuację, w której Polska może zostać zupełnie bez potrzeby dołączona dzisiaj do Irlandii, a więc kraju, który na skutek decyzji referendalnej znalazł się w dość kłopotliwej sytuacji - dodał premier. W wywiadzie dla "Dziennika" prezydent Lech Kaczyński, odnosząc się do sprawy ratyfikacji traktatu, stwierdził, że "jeżeli zasada jednomyślności raz zostanie złamana, to już jej nie będzie nigdy", uznając, że podpisanie ratyfikacji w tej chwili jest bezprzedmiotowe. - To próba wywołania nowej awantury - ocenia to, co dzieje się wokół wypowiedzi prezydenta prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Szef PiS stwierdził, że prezydent nie powiedział właściwie nic nowego. W ocenie Jarosława Kaczyńskiego, prezydent nie zamknął też drogi do ratyfikacji traktatu, uzależniając ją jednakże od zgody Irlandii. - Nie ma żadnego sensu spieszyć się w tej sprawie z prostego powodu - przepisy UE są jednoznaczne, zgoda wszystkich państw jest potrzebna dla ważności takiego traktatu, Irlandczycy zgody odmówili, tak jak wcześniej Holendrzy i Francuzi - stwierdził Jarosław Kaczyński. Według prezesa PiS, premier ma obyczaj nieustannego pouczania prezydenta. - To jest w ogóle szerszy problem. Często pada pytanie, czy prezydent skonsultował się z rządem. Nie powinniśmy pytać, czy prezydent konsultuje się z rządem w sprawach międzynarodowych. Powinniśmy zapytać, czy to rząd konsultuje się z prezydentem. Jeśli się tego nie robi, to się łamie Konstytucję. Bo to prezydent reprezentuje nasz kraj na zewnątrz - dodał Jarosław Kaczyński, nawiązując przy tym także do ostatnich nieporozumień na linii premier - prezydent w kwestii negocjacji budowy tarczy antyrakietowej. Prezes PiS zarzucił premierowi Tuskowi, iż obraźliwie odmówił prezydentowi Francji Nicolasowi Sarkozy'emu rozmów o obniżce akcyzy, zaznaczając, że "gdyby to zrobił polityk innej partii, to wybuchłby skandal". Artur Kowalski "Nasz Dziennik" 2008-07-02

Autor: ab