Co się komu należy
Treść
W październiku do Sejmu ma trafić rządowy projekt ustawy reprywatyzacyjnej. Reprywatyzacja ma być realizowana w postaci wypłaty odszkodowań. Skorzystają z niej osoby, które w momencie utraty majątku na rzecz PRL bez rekompensaty były obywatelami polskimi. Ich spadkobiercy nie będą musieli posiadać obywatelstwa polskiego, ale będą zobowiązani do wykazania prawa do zadośćuczynienia za utracone mienie na podstawie prawa polskiego. Jak poinformował nas Maciej Wewiór, rzecznik prasowy Ministerstwa Skarbu Państwa, ustawa o zadośćuczynieniu ma być realizowana dwuetapowo: pierwszy etap to składanie wniosków o odszkodowanie, drugi - wypłata. Ustawa będzie się opierała na prawie polskim, ma dotyczyć utraconych dóbr z lat 1944-1962, a Sejm ma ją przegłosować na jesieni, tak aby weszła w życie od nowego roku. Skarb Państwa przeznaczy na realizację ustawy 20 mld zł, ale niewykluczone, że nawet więcej. Zdaniem senatora Piotra Andrzejewskiego (PiS), konstytucjonalisty, w ustawie musi być uściślona definicja spadkobierców. - Należy doprecyzować pojęcie spadkobierców do kategorii spadkobierców ustawowych, dlatego że prawa spadkowe można odsprzedać. Chodzi o to, żeby wyeliminować obrót i skupywanie tych praw - mówi nam senator. Obywatelstwo polskie dla spadkobierców nie byłoby konieczne, tylko musiałby być ograniczony zakres osób dziedziczących. Trybunał Konstytucyjny mógłby postawić zarzut, iż w przypadku wymogu posiadania obywatelstwa przez spadkobierców nie odpowiada to standardom ochrony praw człowieka, którym jest prawo własności, chociaż w tym przypadku mamy do czynienia z prawem do kompensacji za mienie utracone. Według posła Tadeusza Aziewicza (PO), przewodniczącego sejmowej Komisji Skarbu Państwa, w przypadku reprywatyzacji istnieją dwa zagadnienia, które ograniczają pole manewru dla rozwiązania problemu. - Z jednej strony roszczenia ludzi, którzy na skutek historycznych wydarzeń (grabieży PRL) utracili majątek, z drugiej strony możliwości budżetu naszego państwa. Na zwrot majątków nas po prostu nie stać - uważa poseł. Podobny pogląd wyraża prof. Krystyna Pawłowicz, prawnik z Uniwersytetu Warszawskiego, sędzia Trybunału Stanu. - Na reprywatyzację nas nie stać. Polska mogłaby zbankrutować, nikt tego nie chce powiedzieć, bo politycy się obawiają różnych międzynarodowych instytucji finansowych - podkreśla. W przekonaniu Aziewicza podstawowym kryterium reprywatyzacji są możliwości budżetowe państwa. - Nie ma złotego środka, aby zaspokoić wszystkie potrzeby, bo nie mamy tyle pieniędzy, aby zadośćuczynić wszystkim potrzebom. Obecnie czekamy w Komisji Skarbu Państwa na projekt rządowy dotyczący tego problemu - zaznacza poseł PO. Ustosunkowując się do problemu, czy reprywatyzacja miałaby objąć tylko obywateli polskich, stwierdza wymijająco, że "kwestia osób, które traciły obywatelstwo, to delikatna materia, bo ludzie tracili obywatelstwo w różnych okolicznościach". - Nie jest łatwo precyzyjnie określić kryteria, co komu się należy, dlatego rząd najpierw opracowuje założenia, a potem będzie precyzował kryteria - mówi nam poseł. Ekspert ds. gospodarki z Instytutu Sobieskiego Marek Dietl uważa, że oddawanie majątku w 100 proc. jest niemożliwe. - Reprywatyzacja powinna mieć postać wypłaty odszkodowania w wysokości 5-10 proc. wartości utraconego majątku. Należy także nazwać komunistyczne ustawy pozbawiające majątku przestępstwem - podkreśla Dietl. Zdaniem prof. Krystyny Pawłowicz, w pierwszym rzędzie reprywatyzacja powinna dotyczyć obywateli polskich, jednak muszą istnieć bardzo jasne kryteria przyznawania obywatelstwa, "bo tych obywateli mogłoby się nadspodziewanie dużo pojawić". - Reprywatyzacja dzisiaj to problem polityczny i ekonomiczny. W tym procesie należy wszystkich traktować sprawiedliwie. Niestety, sądy są bardzo wyrozumiałe wobec roszczeń niemieckich, natomiast Polakom praktycznie nic się nie zwraca, ciągle otwarty jest problem Zabużan. Ponieważ państwo nie uregulowało tego problemu, to mamy do czynienia z takim wyrywaniem po kawałku z majątku państwa - zaznacza prof. Pawłowicz. I wskazuje, że przed reprywatyzacją trzeba oszacować, na co nas stać i ile możemy zwrócić. - Z tym problemem wiąże się zbyt wiele tajemnic. Politycy jeżdżą i obiecują, a my nie wiemy dokładnie, co i komu - konkluduje. Większość parlamentarzystów jest zdania, że przeprowadzenie ustawy reprywatyzacyjnej to spełnienie wymogu sprawiedliwości społecznej. Rodziny traciły majątki na skutek okoliczności przez nie niezawinionych. Jest to także element wzmacniania w Polsce klasy średniej i konkurencyjnego rynku. Brak reprywatyzacji to także duży problem ekonomiczny. - To problem m.in. utrudnienia w budowie dróg czy w ogóle w zagospodarowaniu Polski. Warszawa ma potencjał gospodarczy miasta czteromilionowego, ale dużo gruntów ma nieuregulowany stan własnościowy, co hamuje inwestycje - podkreśla Marek Dietl. Paweł Tunia "Nasz Dziennik" 2008-07-24
Autor: ab