Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czekamy na konkrety

Treść

Pomimo szumnych zapowiedzi zmian w ustawie o systemie oświaty składanych przez minister edukacji Katarzynę Hall posłowie w dalszym ciągu nie wiedzą, jakie naprawdę zmiany chce zaserwować resort. Wiadomo, że projekt zakłada m.in. od 2009 roku obniżenie wieku szkolnego do lat sześciu, a takie rozwiązanie krytykuje opozycja, wskazując, że w ciągu jednego roku nie da się dobrze przygotować środowiska szkolnego do tak daleko idącej reformy. Minister Hall nie przedstawiła dotąd sejmowej komisji edukacji rządowych propozycji zmian w kwestii m.in. głównych założeń swego projektu reformy. - Tego projektu jeszcze nie ma w Sejmie, prace legislacyjne toczą się nad nim w rządzie. Kiedy wpłynie do Sejmu, trudno powiedzieć - mówi w rozmowie z nami poseł Andrzej Smirnow (PO). Z kolei poseł Zbigniew Dolata (PiS), wiceprzewodniczący sejmowej komisji edukacji, zauważa, że posłowie wiedzą tyle, ile usłyszeli podczas wystąpienia w Sejmie na ostatnim posiedzeniu. - W podkomisji na ten temat ani razu my, posłowie, się nie spotkaliśmy i pani minister nam żadnych konkretów nie przedstawiła. Mówiła o tym w Sejmie, zapowiedziała projekt i ja mogę powołać się tylko na jej wypowiedzi publiczne. Nie wiem nawet, czy ten rządowy projekt istnieje i w jakim kształcie - mówi Dolata. Mimo że posłowie opozycji projektu nie znają, to nie mają wątpliwości, że zmiany, o których mówiła w Sejmie minister Hall, jeśli będą wprowadzone tak szybko, jak zostało to zapowiedziane - nie przyniosą nikomu korzyści, a na pewno nie ułatwią edukacji najmłodszym. - W oświacie, edukacji takie rewolucje nigdy nie przynosiły niczego dobrego, więc jestem nastawiony sceptycznie do pomysłu obniżenia wieku szkolnego do lat sześciu. Natomiast koalicja ma większość i jest w stanie nawet przy naszym sprzeciwie uchwalić niemal wszystko - potwierdza Dolata. Podkreśla również, iż przygotowanie do obniżenia wieku szkolnego jest zerowe. - Jeśli koalicja to przeforsuje, to będzie gorzej niż z reformą ministra Handkego - dodaje. Posłowie PiS zauważają, iż nietrudno jest wymienić propozycje, trudniej natomiast zatroszczyć się o szczegóły, które w przypadku dzieci są bardzo istotne, a których sprawdzenie wymaga czasu. - Wiem z doświadczenia - jestem nauczycielem, że jeśli są ciężkie warunki atmosferyczne, to nawet uczniowie szkół ponadgimnazjalnych, którzy mieszkają poza większymi centrami miast, mają problem, żeby dostać się do szkoły. A co mają w takim wypadku zrobić dzieci sześcioletnie? W różnych miejscach Polski są różne uwarunkowania, na Podkarpaciu jest co innego, w woj. mazowieckim co innego, co innego na wsiach, a co innego w miastach - to wszystko trzeba sprawdzić, na to potrzeba czasu - podkreśla poseł Andrzej Ćwierz (PiS). Dobrej myśli są posłowie Platformy Obywatelskiej. - Po pierwsze, reforma ta będzie wprowadzana w etapach, będzie to trzyletni system. Po drugie, życzeniem jest, żeby jak najwięcej dzieci było objętych tym obowiązkiem i myślę, że jest to krok w dobrym kierunku. Mam nadzieję, że szkoły zdążą się przygotować, że zrobią wszystko, żeby tak było - zapewnia poseł Jan Kuriata (PO). Podobnego zdania jest poseł Andrzej Smirnow (PO). Jednak zauważa też pewne zagrożenia idące w parze ze zbytnim pośpiechem. - Zdaję sobie sprawę, że to wymaga pracy, ale z drugiej strony przecież jak wprowadzano zerówki, też zaczynano od zera, a też dotyczyło to dzieci sześcioletnich. Sądzę, że trudniejsze będzie zapewnienie odpowiedniej opieki dla młodszych dzieci - przyznaje poseł Smirnow. Izabela Borańska "Nasz Dziennik" 2008-09-26

Autor: wa