Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Decyzje o internowaniu przygotowano w Moskwie

Treść

Z senatorem Piotrem Łukaszem Andrzejewskim, prawnikiem konstytucjonalistą, rozmawia Wojciech Wybranowski Niebawem Sejm będzie głosował nad ustawą odbierającą wysokie przywileje emerytalne funkcjonariuszom SB i członkom WRON. Pana zdaniem, droga do postawienia generała Wojciecha Jaruzelskiego przed Trybunałem Stanu jest już definitywnie zamknięta? - Problem odpowiedzialności generała Jaruzelskiego i jej finał miał uwarunkowania polityczne. Zmiana kadencji 1993-1997 zastała sprawę jako badaną przez Komisję Odpowiedzialności Konstytucyjnej i skończyła się ona umorzeniem, ale zawierającym wniosek mniejszości, w którym po wyczerpującej analizie stwierdzono, że Wojciecha Jaruzelskiego, Czesława Kiszczaka, Czesława Piotrowskiego, Tadeusza Hupałowskiego i Michała Janiszewskiego, a więc osoby tworzące Wojskową Radę Ocalenia Narodowego, trzeba postawić przed Trybunałem Stanu za utworzenie WRON, bo było to sprzeczne z obowiązującym wówczas porządkiem prawnym. Zarówno co do tego, jaką zastosowali procedurę, pomijając organy do tego upoważnione, jak i z racji skutków, co można zakwalifikować jako zamach stanu również w oparciu o prawo wówczas obowiązujące. We wniosku mniejszości, którego jednym z autorów był dzisiejszy marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, przygotowanym w związku z uchwałą z 13 lutego 1996 roku Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej o umorzeniu postępowania w sprawie wprowadzenia i realizacji stanu wojennego, wskazano, że uchwała w sprawie przygotowania stanu wojennego godziła w prawa obywateli na mocy czterech dekretów, z których każdy stał w jawnej sprzeczności z powszechnie obowiązującymi zasadami panującymi wśród narodów cywilizowanych i obowiązującym w Polsce porządkiem prawnym. Dotyczyło to dekretów o postępowaniach szczególnych w sprawach o przestępstwa i wykroczenia w czasie obowiązywania stanu wojennego, o przekazaniu do właściwości sądów wojskowych spraw o niektóre przestępstwa i dekretu o przebaczeniu i puszczeniu w niepamięć niektórych wykroczeń. W 1996 r. jednak nie udało się wniosku mniejszości przeforsować... - W związku z tym, że sprawę umorzono, trzeba by dzisiaj zastanowić się nad wznowieniem tego kierunku prac Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, jako że postępowanie w ramach odpowiedzialności konstytucyjnej nie stoi w sprzeczności z możliwością równoległego postępowania karnego. Jak Pan ocenia szanse, by dzisiaj, opierając się na analizach przygotowanych jeszcze w 1996 r., wznowić prace nad postawieniem przed Trybunałem Stanu generała Jaruzelskiego i jego współpracowników? - Swego czasu mówili o tym zarówno przedstawiciele PiS, jak i Platformy Obywatelskiej. Można by więc w tym zakresie uzyskać współdziałanie. I szukałbym zwolenników powrotu do tych materiałów w oparciu o kryteria ogólne nowych faktów i dowodów. Przypomnę, że komisja podniosła cały szereg argumentów, które wyłuszczyła w uzasadnieniu swojej decyzji. Natomiast nie są to argumenty ostateczne. Mianowicie, nie badano jednej kwestii - śladów zdrady narodowej i działania na rzecz i w ramach dyspozycji obcego państwa, jakim był ZSRS, a także wykonywania dyrektyw władz obcego państwa. Proszę pamiętać, jeżeli dzisiaj generał Jaruzelski powołuje się w swoim wystąpieniu przed sądem karnym na ówczesną sytuację gospodarczą, na zagrożenie porządku publicznego, to najpierw trzeba zapytać, skąd wzięło się to zagrożenie. Mam podstawy, by twierdzić, że należy to traktować w kategorii dywersji na obce zamówienie. Czyli trzeba przyjrzeć się, czy nie mamy do czynienia ze zdradą interesów państwa i Narodu Polskiego. Patrząc historycznie, trzeba pamiętać, że inwazja rosyjska groziła Polsce rzeczywiście, ale groziła - rok wcześniej. Zdjęcia satelitarne, które miałem możność oglądać, a zrobione przez służby specjalne krajów zachodnich, pokazywały, że w okresie 6 grudnia 1980 r., a więc na dwanaście miesięcy przed wprowadzeniem stanu wojennego, wojska "wyszły w pole", że w pogotowiu były wojska NRD i Czechosłowacji, a na terenie dzisiejszej Białorusi budowano już bramy tryumfalne dla wkraczających wojsk sprzymierzonych. Bardzo zdecydowana inicjatywa ówczesnego doradcy prezydenta USA Jimmy'ego Cartera Zbigniewa Brzezińskiego plus wykorzystanie z jego inicjatywy "gorącego telefonu" bezpośrednio do Breżniewa, a także bardzo zdecydowana reakcja Ojca Świętego wskazywały Rosjanom, że tym razem nie zostaniemy w przypadku inwazji pozostawieni samym sobie. W dodatku Rosjanie w owym czasie zaangażowali znaczną część swoich jednostek w wojnę w Afganistanie - Tak, plan ofensywny w Afganistanie był wówczas bardzo mocno rozwinięty. Rosja nie chciała stwarzać wówczas konfliktu światowego na dwa fronty. I w tym momencie się ugięła. Plan był taki: za rok miały być wybory prezydenckie w USA, co oznaczało pewien tymczasowy chaos, można było w międzyczasie dokonać zamachu na Ojca Świętego, i taką próbę podjęto. W takiej sytuacji wezwano do Moskwy i prawdopodobnie przeprowadzono rozmowę nie tylko z sojusznikiem, ale także i osobą w pełni dyspozycyjną wobec władz sowieckich, jaką był generał Wojciech Jaruzelski. I tam nastąpiło zobowiązanie do wprowadzenia stanu wojennego własnymi siłami, tak by nie mieszać do tego bez potrzeby ZSRS i wojsk Układu Warszawskiego. Generał Jaruzelski prawdopodobnie wówczas podjął tę współpracę. Jak wynika z ustaleń mniejszości Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej z 1996 roku, decyzja o rozpoczęciu przygotowań do wprowadzenia stanu wojennego w Polsce zapadła w Moskwie pod koniec 1980 roku. Rosjanie deklarowali chęć pomocy, ale tylko pomocy logistycznej, w zakresie drukowania dekretów o stanie wojennym. Proszę pamiętać, że wydrukowano je w Moskwie i to długo wcześniej, zanim Jaruzelski ogłosił jego wprowadzenie, bo na wiosnę 1981 roku, a także w Moskwie drukowano wszystkie decyzje o internowaniu. Jestem w posiadaniu dokumentu kuriozalnego, a mianowicie decyzji o internowaniu wydanej w końcu 1980 r., a więc jeszcze przed oficjalnym wprowadzeniem stanu wojennego. Jeden z internowanych dochodził, zresztą bezskutecznie, swoich roszczeń i jemu wręczono formularz decyzji o internowaniu wydrukowany w końcu 1980 roku! Sugeruje Pan, że generał Jaruzelski - wbrew temu, co sam uparcie twierdzi - po prostu wypełniał polecenia Moskwy, wykorzystując do szykanowania antykomunistycznej opozycji gotowe wnioski, druki i decyzje wydrukowane w ZSRS? To przypomina czasy krwawego wprowadzania w życie Manifestu PKWN, który również był przygotowany i przywieziony z Moskwy. - Cała logistyka i plan Jaruzelskiego polegały na wypełnianiu dyspozycji obcego mocarstwa. Odkrywaliśmy w Polsce zakopaną żywność, przypadki dywersji gospodarczej, sztuczną eskalację konfliktów - prowokacje wykonane według planu obcych służb. I obawa generała Jaruzelskiego, że sam nie da sobie rady, i prośba, by w razie czego wsparły go wojska sowieckie. Czy to nie jest zdrada stanu? I czy tych okoliczności nie należy sprawdzić i wznowić posiedzenia Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, która może postawić Jaruzelskiego i jego ekipę przed Trybunałem Stanu pod znacznie bardziej poważnymi zarzutami, niż odpowiadają przed sądem? Chociażby zarzutem wykonania dyspozycji obcego mocarstwa. Apeluje Pan o wznowienie prac Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej i wspólne przygotowanie przez posłów PiS i PO wniosku o postawienie Jaruzelskiego przed Trybunałem Stanu. Czy podejmuje Pan jakąś inicjatywę legislacyjną w tym zakresie? - Sytuacja musi dojrzeć w obrębie dwóch decyzyjnych ugrupowań. Przede wszystkim Platformy Obywatelskiej - i dlatego zwracam się do kolegów z Platformy Obywatelskiej, żeby przełamując dzisiejszą wzajemną wojnę pomiędzy Platformą a PiS, tutaj znaleźli konsensus i wznowili prace tej komisji. Są podstawy do zbadania tej kwestii. Czekam, aż dojrzeje wola polityczna. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-10-11

Autor: wa