Dwa lata szykan wobec Radia Maryja
Treść
Dwuletni okres rządów koalicji PO - PSL pod kierownictwem premiera Donalda Tuska dla Rodziny Radia Maryja był szczególnie dotkliwy. Przykłady? Od samego początku tej kadencji parlamentu torpedowano ważne społecznie inicjatywy, naruszając fundamentalną zasadę państwa prawa, która mówi, że prawo nie działa wstecz. Rząd starał się hamować rozwój Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej, odebrał też przyznaną wcześniej unijną dotację na pionierski projekt geotermalny w Toruniu. Mimo to - dzięki zaangażowaniu Fundacji "Lux Veritatis" i ogromnemu wsparciu słuchaczy Radia Maryja - projekt jest kontynuowany. I już okazał się sukcesem.
- W tym okresie Radio Maryja nie miało łatwego życia - mówi prof. Mieczysław Ryba, wykładowca z Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu i KUL. Przypomina, że niejednokrotnie pojawiały się różne "dziwne" i zmasowane kontrole oraz decyzje administracyjne czy finansowe, które w cywilizowanym społeczeństwie szanującym starorzymskie zasady prawne nie powinny się w ogóle pojawić. - Zasady były łamane. Decyzje rządzących dotyczyły zaangażowania Radia Maryja oraz WSKSiM i innych ośrodków z nimi współpracujących w rozmaite sprawy ważne społecznie, a miały według ich zamysłów doprowadzić do wycofania się z tych projektów i niekontynuowania ich. Oznaczało to brak ciągłości formalnoprawnej z decyzjami podjętymi za kadencji poprzedniego rządu - mówi Mieczysław Ryba.
Wyrazem społecznego niezadowolenia z decyzji Platformy Obywatelskiej dyskryminujących inicjatywy powstałe przy Radiu Maryja była imponująca liczba kilkudziesięciu tysięcy podpisów Polaków z kraju i zagranicy zebranych w ramach akcji "Przestańcie szkodzić Polsce". Koordynowali ją prof. dr hab. Rafał Broda oraz kpt. ż. w. inż. Zbigniew Sulatycki. Jak tłumaczy kpt. Sulatycki, w projekcie geotermalnym Radio Maryja próbowało udowodnić, jak zasobna jest Polska w złoża naturalne, które mogą przyczynić się do poprawy życia, a przede wszystkim do obniżenia kosztów energii, z czego ojciec Tadeusz Rydzyk CSsR, dyrektor Radia Maryja, doskonale zdaje sobie sprawę. - Rząd Tuska nie wziął pod uwagę, że Radio Maryja będzie wytrwale dążyć do tego, by udowodnić, iż jesteśmy pod tym względem nie biedni, a bogaci - podkreśla kapitan Sulatycki.
Profesor Rafał Broda uważa, że fakt, iż kilkadziesiąt tysięcy osób zdecydowało się poprzeć apel do rządu, aby nie szkodził rozwojowi ważnych społecznych inicjatyw, pokazuje rosnące niezadowolenie społeczne wobec władzy, która nie tylko chce wesprzeć Narodu, ale jeszcze przeszkadza tym, którzy chcą zrobić coś dobrego i ważnego dla Polski. - To, że tylu ludzi podało pełne nazwiska i imiona i nie uległo obawom, że mogą spotkać ich jakieś negatywne konsekwencje, jest właściwą oceną działań tego rządu. A to, że rząd Donalda Tuska nie zareagował na apel, potwierdza jego negatywną ocenę - podkreśla prof. Broda.
- Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej miała obiecane fundusze na wsparcie kierunku informatycznego, które również zostały zabrane. Szkoła poczyniła duże przygotowania na wykorzystanie tych środków. Jakoś sobie z tym poradziła, ale miało to charakter szykany - przypomina z kolei prof. Zbigniew Jacyna-Onyszkiewicz. Naukowcy podkreślają, że w ten sposób zakłócono elementarne poczucie sprawiedliwości i zasady, które powinny obowiązywać w państwie prawa.
Nie brakło także brutalnych, pomijających prawdę akcji medialnych. - Pojawiały się zmasowane ataki medialne. Wydaje się, że politycy, również ekipy rządzącej, w wielu z nich realnie uczestniczyli - zauważa prof. Ryba. - Z jednej strony mamy do czynienia z decyzjami utrudniającymi w sposób zasadniczy działalność m.in. WSKSiM i realizację przedsięwzięć, do których współfinansowania zobowiązało się także państwo, a z drugiej strony trwa nieustanny atak medialny, który powoduje także niebezpieczną sytuację społeczną - puentuje.
Niebezpieczeństwo takich działań polega przede wszystkim na utrwalaniu w społeczeństwie przekonania, że pewną grupę Polaków - tych zrzeszonych w wielomilionowej Rodzinie Radia Maryja - można traktować jako obywateli drugiej kategorii, w co właśnie wpisuje się chociażby decyzja o wycofaniu przez rząd Donalda Tuska środków na innowacyjny badawczy projekt geotermalny w Toruniu. - Pytanie jest takie, czy Radio Maryja i instytucje funkcjonujące razem z nim są traktowane jako równoprawne podmioty na scenie polskiej. Poczynania rządu są obrazem całościowego stosunku rządzących do poważnego ośrodka medialnego, który jest jednocześnie poważnym ośrodkiem kulturotwórczym - wskazuje prof. Ryba.
Takie traktowanie pewnej zaangażowanej grupy ludzi w państwie, w tym przypadku katolików, oznacza także instrumentalne podejście do samej instytucji państwa. - Naocznie pokazano Polakom - uzasadnia wykładowca WSKSiM - w jaki sposób jest traktowane państwo i w jaki sposób są traktowane nasze pieniądze z podatków.
Zdaniem prof. Ryby, rodzi się także pytanie, czy fundusze, którymi dysponuje państwo polskie, są własnością całego społeczeństwa i czy każda instytucja może z nich korzystać na równych prawach po spełnieniu określonych warunków, czy też mamy "równych i równiejszych". - Pokazano, że mamy takich w Polsce - zaznacza prof. Ryba.
Przewodniczący Zespołu Wspierania Rodziny Radia Maryja prof. Janusz Kawecki zauważa tymczasem, że decyzja rządu o odebraniu funduszy na geotermię stoi w jawnej sprzeczności z zapewnieniami gabinetu Tuska o budowaniu państwa prawa. W jego opinii, wątpliwości te wzmacniają również chociażby ostatnie medialne doniesienia o podsłuchach stosowanych przez służby specjalne wobec dziennikarzy.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2009-11-17
Autor: wa