Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Homorealizm stosowany

Treść

Z prof. dr. hab. Piotrem Jaroszyńskim, kierownikiem Katedry Filozofii Kultury Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II oraz wykładowcą Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, rozmawia Maria S. Jasita

Co Pan sądzi na temat planów realizacji przedstawienia szkolnego z "mniejszościami seksualnymi" w tle?
- Arystoteles ostrzegał, aby chronić dzieci przed oglądaniem zła, ponieważ pod jego naporem mogą łatwo się złamać, nie znajdując w sobie wystarczających sił do obrony lub przynajmniej do jego racjonalnego zidentyfikowania. W czasach komunizmu sztuka jako tzw. socrealizm była narzędziem propagandy bolszewizmu, dziś w dobie panowania nowej ideologii lewicowej sztuka coraz bardziej staje się swoistym homorealizmem, a więc musi zawierać elementy propagujące homoseksualizm, żeby została dopuszczona do programów szkolnych, żeby wystawiano ją na deskach teatrów, żeby autorzy otrzymywali prestiżowe nagrody i stawali się sławni. Takie są trendy międzynarodowe, obecne przede wszystkim w krajach zachodnich. Znając źródła zagrożenia i jego skalę, musimy się bronić teraz, bo potem może być za późno. Teraz możemy się jeszcze obronić, teraz musimy się obronić.

Jak spojrzeć z punktu widzenia filozofii kultury i estetyki na fakt, że taka promocja homoseksualizmu jest planowana dla dzieci na wszystkich poziomach edukacyjnych?
- To nie ma nic wspólnego z filozofią kultury ani z estetyką, lecz raczej z antykulturą i turpizmem, które dziś stały się oficjalnym programem postmodernizmu, ale - i to trzeba podkreślić - skierowanym przede wszystkim do chrześcijan, ponieważ ani ortodoksyjni żydzi, ani muzułmanie nie pozwolą sobie na to, żeby ktoś używał administracji państwowej, w tym ministerstwa edukacji, do niszczenia fundamentów ich wiary i cywilizacji. Jednym słowem, jesteśmy jako chrześcijanie przedmiotem międzynarodowego spisku i niezależnie od tego, jakie są jego źródła, musimy poznać skalę zagrożenia i się bronić.

Ministerstwo Edukacji Narodowej i miejscowe kuratorium uważają, że to od dyrektorów szkół będzie zależało, czy przedstawienie ostatecznie będzie prezentowane, czy nie.
- Władzom oświatowym w ogóle nie wolno promować moralnego zła. Natomiast pozostawianie decyzji dyrektorom szkół jest groźną pułapką, ponieważ znając przebiegłość homoseksualnego lobby, musimy się liczyć z tym, że zrobią skok na stanowiska dyrektorów szkół, zaś pedofile mogą obstawić przedszkola. Negatywna decyzja musi zapaść na poziomie ministerstwa, inaczej lobby to rozpełznie się po całej Polsce i będzie nie do zatrzymania.

Niektórzy twierdzą, że być może w tej sztuce są inne treści, warte rozpropagowania...
- Zło, które wabi, nigdy nie występuje pod postacią zła, ale zawsze maskuje się za czymś dobrym, by odwrócić od siebie uwagę i nie ujawniać tego, czym naprawdę jest. Jedną z form maskowania zła jest dziś sztuka. Ale trzeba pamiętać, że w tym wypadku dobro to tylko przynęta, by ofiara chętniej połknęła haczyk. Ofiarą są głównie uczniowie, a więc ludzie młodzi, którzy nie zdają sobie do końca sprawy z czyhających tutaj zagrożeń, często nieodwracalnych, gdy zostaną wciągnięci w środowiska tak strasznie zdemoralizowane.

Jak tłumaczyć coraz bardziej intensywną i agresywną kampanię środowisk homoseksualnych "w imię tolerancji"?
- Kampania ta jest promowana przez instytucje międzynarodowe o charakterze globalnym, których celem jest zahamowanie przyrostu ludności. Chodzi tu o fałszywą doktrynę neomaltuzjanizmu, wedle której dalszy przyrost ludności grozi załamaniem światowej ekonomii. I stąd właśnie promuje się środki antykoncepcyjne, aborcję i homoseksualizm, a więc te formy, które ze swej istoty, choć na różne sposoby, albo niszczą życie, albo nie przyczyniają się do prokreacji. Hasło tolerancji to w tym wypadku kompletne pustosłowie, bo to nie chodzi o żadną tolerancję. Warto przypomnieć, że ministerstwo edukacji w naszym kraju działa w ścisłej współpracy (czy - dokładniej mówiąc: jest po prostu podporządkowane) nie tylko z Unią Europejską, ale i z OECD. Trzeba zbadać, jakie poglądy ma na ten temat OECD, wtedy wiele rzeczy stanie się jasnych.

Niektórzy psychologowie twierdzą, że tego typu sztuka nie będzie miała dla dzieci negatywnego skutku - nie ma co się obawiać, że staną się gejami czy lesbijkami: raczej będą bardziej tolerancyjne dla "inności".
- To jest mydlenie oczu, bo chodzi o to, żeby dzieci oswajać ze złem moralnym pod pozorem "inności", a następnie, gdy już zniszczone zostaną hamulce moralne (destrukcja sumienia), by je łatwiej można było przyciągnąć do tych "innych" grup, skoro one są tylko "inne", a nie złe. Strategia uwodzenia dzieci jest tu opracowana "naukowo" również dzięki współpracy wymienionych przez panią psychologów, którzy prawdopodobnie należą do homoseksualnego lobby albo są przez nie opłacani.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2008-12-30

Autor: wa