Karuzela zmian dopiero się rozkręca
Treść
Ze Sławomirem Siwkiem, zawieszonym członkiem Zarządu Telewizji Polskiej, rozmawia Anna Ambroziak
Jak Pan ocenia fakt odwołania obu prezesów Polskiego Radia?
- Nic zaskakującego. Tak zwane wrogie przejęcie spółek Polskie Radio i Telewizja Polska przez Platformę Obywatelską za pośrednictwem resztek LPR i Samoobrony postępuje. Oczywiście nic to "przystawkom" nie da w dłuższej perspektywie, ale dzisiaj na przykład Roman Giertych osiągnął swoje, bo wypłynął z niebytu politycznego. W radiu mieli okazję - chociaż prawnie wątpliwą - usunąć niechcianych prezesów, więc zrobili to. Dodatkowo do końca kręcili - twierdzili, że chodzi im tylko o głowę Targalskiego.
Mamy do czynienia z postępującą brutalizacją życia politycznego. Rząd niszczy kolejne przejawy pluralizmu w mediach publicznych. Wielkie media prywatne i tak bezkrytycznie popierają Platformę Obywatelską. Czabański z Targalskim to opozycja względem PO, chociaż nie zauważyłem, aby robili radio opozycyjne. Po prostu wprowadzili - jak my w telewizji - trochę innego spojrzenia na świat. Obawiam się, że pluralizm poglądów, jakie chciałby widzieć w mediach publicznych rząd, ma polegać na tym, że rano komentuje Palikot z Piterą, a wieczorem Pitera z Palikotem. Albo jeszcze inaczej: pluralizm nastąpi dopiero po przejęciu ich przez "fachowców" od Jerzego Urbana, Adama Michnika i Mariusza Waltera.
Krzysztof Czabański walczył od roku z PO o utrzymanie abonamentu, a zatem o niezależne finansowanie mediów publicznych i w ogóle utrzymanie ich misyjnego charakteru. I był tamą dla projektu ich prywatyzacji.
W "Gazecie Wyborczej" z 11 stycznia br. czołowy propagandzista Platformy Witold Gadomski napisał o "śmiałym projekcie prywatyzacji mediów publicznych"... I czyni w istocie zarzut, że Donald Tusk tak długo nie wprowadza go w życie...
Wracając do radia. Odwołani prezesi postawili na utrzymanie misyjnych programów, nawet korzystając ze zgromadzonych zapasów finansowych i licząc na to, że rząd otrzeźwieje. To rządowi nie było na rękę. Należało takich ludzi mediów jak najszybciej się pozbyć. Moim zdaniem, minister skarbu Aleksander Grad odrzucił potrzebę szerokiej dyskusji o przyszłości mediów publicznych.
Sąd przyznał jednak, że wszystko było lege artis.
- Nie tylko w radiu, ale i w telewizji te zmiany są przeprowadzane w sposób, delikatnie mówiąc, wątpliwy prawnie. A bez wątpienia kwestionujący porządek konstytucyjny, zważywszy na podważanie uprawnień KRRiT. Sąd rejestrowy, w trybie niesłychanym, bez względu na znane mu okoliczności, które powinien brać pod uwagę, wydaje decyzje. W innym sądzie w tym czasie czekają na rozpatrzenie, i czekać będą, pozwy o stwierdzenie nielegalności tych decyzji. Jak to ocenić? Gdy spytacie ministra sprawiedliwości, odpowie, że sądy są niezawisłe i on na to nie ma wpływu. A ja odpowiem, że niepokoi mnie, do jakiego nowego "państwa prawa" zdążamy. Co do samego odwołania... Oczywiście, że było to niepotrzebne, ale w ten sposób, sądzę, PO i SLD potwierdziły, że porozumiały się w sprawie nowej ustawy medialnej i żaden udział opozycji parlamentarnej, a nawet PSL, nie jest brany pod uwagę. Resztki LPR w mediach są zakładnikiem PO - resztki Samoobrony zakładnikiem SLD. I wykonawcami roboty. Potem też nie będą do niczego potrzebni. Proszę pamiętać, że LPR ma świadomość, iż w każdej chwili będą jej przypomniane nacjonalistyczne ciągoty. Zakładam, że "Gazeta Wyborcza" i "Newsweek" tylko przebierają nogami, czekając, kiedy na nich się rzucić...
Zacznie się karuzela zmian w TVP?
- Czystki trwają od pierwszego dnia po naszym zawieszeniu. Na skalę, której żaden zarząd od 1989 r. nie przeprowadził. Łamane jest prawo. Ludzie pójdą do sądu i procesy wygrają. Telewizja zapłaci. Koszty wzrosną. Prezes Farfał, ku mojemu zaskoczeniu, wydał nawet decyzję, by odwołanych nie wpuszczać po rzeczy osobiste. Jak w stanie wojennym. Dotyczy to nawet tych, którym nie wręczono jeszcze wypowiedzeń, a więc nadal są pracownikami! Spodziewam się, że teraz LPR, Samoobrona, SLD będą "czyścić" 16 oddziałów terenowych i osadzać swoich działaczy, chociażby na krótko, chociażby po to, aby wziąć kilka pensji i odprawy. Podobnie już upartyjniono cały pion administracyjny. Co najlepsze, żaden ze zwolnionych dyrektorów nie jest członkiem PiS.
Szef Rady Nadzorczej PR Adam Hromiak wypowiadał się, że Rada zachowała się "rozsądnie". Robert Wijas podkreślił, że odwołanie Czabańskiego i Targalskiego, podobnie jak ich wcześniejsze zawieszenie, nie spowoduje radykalnych zmian w radiu. Zapowiedział też, że zarząd w obecnym składzie przygotowuje projekt modernizacji spółki.
- Nie znam pana Hromiaka, pewnie jest uczciwym człowiekiem, ale bez wątpienia naiwnym... Projekt modernizacji? Wolne żarty. Przy znanych zamiarach rządu to będzie projekt likwidacji...
Prezes Czabański, komentując decyzje Rady, stwierdził, że woli z braćmi Kaczyńskimi przegrać niż z tym towarzystwem szemranym - Samoobroną, LPR i PO - wygrać...
- Nie dziwię się reakcji Czabańskiego. Przeżył trudne i nerwowe tygodnie. Wcale się nie dziwię. Czas skończyć z mydleniem przez PO oczu społeczeństwu. Niech biorą całkowitą odpowiedzialność, a nie zasłaniają się mówieniem o "zawłaszczeniu mediów przez PiS" i konieczności ich "odpolitycznienia", bo to urąga inteligencji wyborców!
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-01-12
Autor: wa