Kruk krukowi oka nie wykole
Treść
Orzeczenia i ekspertyzy rzecznika praw obywatelskich wydają się nie mieć dla prokuratorów większego znaczenia. Zwłaszcza gdy w grę wchodzi postać znanego wrocławskiego komornika Roberta Kapicy, cieszącego się dobrymi kontaktami w tamtejszym środowisku sędziowsko-prokuratorskim. Przedsiębiorcom z Radwanic, którzy w wyniku działań komornika, uznanych przez RPO za bezprawne, stracili dorobek swego życia, nie udało się nakłonić prokuratury do egzekwowania prawa. Najpierw postępowanie umorzyli oławscy śledczy, a zażalenie na brak działań z ich strony skierowane do Prokuratury Krajowa trafiło do rozpoznania do tej samej prokuratury, której dotyczyło pismo. A dolnośląskich śledczych bardziej niż przedmiot skargi interesowały publikacje "Naszego Dziennika", w których pisaliśmy o nieprawidłowościach. Kruk krukowi oka nie wykole - tak można by skomentować sytuację, jaka ma miejsce od co najmniej kilkunastu lat w dolnośląskich prokuraturach. Od czasu szefowania tamtejszym śledczym przez prokuratora Andrzeja Kaucza wytworzył się tam swoisty, nieformalny układ, w którym prawo i jego egzekwowanie podlega podziałom na równych i równiejszych, a co gorsza - dzieje się to przy niemal całkowitym marazmie ze strony sprawującej rolę nadzorczą Prokuratury Krajowej. Przekonali się o tym dobitnie właściciele JTT Computer, Mitch Nocula, właściciel firmy Alucon, czy prezesi Bestcomu. - Rzeczywiście, z dolnośląską prokuraturą mamy problem, i to poważny. Wśród skarg od osób pokrzywdzonych w wyniku działań organów państwowych lub braku takich działań w sytuacjach, w których powinny być one podjęte, bardzo wiele sygnałów dotyczy właśnie tamtejszej prokuratury - powiedziała nam niedawno Julia Pitera (PO), rządowy pełnomocnik ds. zapobiegania nieprawidłowościom w działaniach organów państwa. O tym, że na przestrzeganie i - co najważniejsze - wyegzekwowanie obowiązującego w Polsce prawa przedsiębiorcy na Dolnym Śląsku nie mogą liczyć, mimo - wydawałoby się - mocnego wsparcia w postaci rzecznika praw obywatelskich, przekonali się również właściciele niewielkiej firmy z podwrocławskich Radwanic - Zakładu Produkcji Urządzeń Elektronicznych. O kłopotach Piotra Unyski, właściciela firmy, pisaliśmy dwukrotnie. 8 września 2005 r. na teren firmy wkroczył przedstawiciel wrocławskiego komornika Roberta Kapicy i zajął należące do Piotra Unyski niezbędne do produkcji kosztowne urządzenia i maszyny. Przedsiębiorca złożył odwołanie do sądu - nakaz egzekucji nie dotyczył bowiem jego firmy, a małżonki, z którąś wiele lat wcześniej, jeszcze przed ślubem podpisał dokument o rozdzielności majątkowej. Sąd Rejonowy w Oławie uznał racje przedsiębiorcy i nakazał komornikowi natychmiastowe zwrócenie zajętego sprzętu. Mimo licznych upomnień ze strony najpierw oławskiego, a później wrocławskiego sądu, a także rzecznika praw obywatelskich Kapica nie zwrócił maszyn i urządzeń przez prawie rok. A kiedy już zmuszony przez sąd je oddał - okazały się tak uszkodzone, że ich remont praktycznie przekroczył wartość. W tym czasie zakład Piotra Unyski znalazł się na krawędzi bankructwa. Posiłkując się więc jednoznacznymi ocenami i pisemnymi interwencjami przedstawiciela rzecznika praw obywatelskich dr. Macieja Lisa, przedsiębiorca Unysko złożył w Prokuraturze Rejonowej w Oławie doniesienie o popełnieniu przestępstwa przez wrocławskiego komornika. Jednak mimo że rzecznik praw obywatelskich w piśmie z 23 sierpnia 2006 r. jednoznacznie oceniał: "uniemożliwienie prowadzenia działalności gospodarczej przez czynności komornika poprzez zajęcie, a następnie niewydanie narzędzi pracy osobie niebędącej dłużnikiem, jest wystarczającą podstawą do stwierdzenia, iż prawo Pana Piotra Unysko do rzetelnego działania organów publicznych i ich funkcjonariuszy jest naruszone", Prokuratura Rejonowa w Oławie nie dopatrzyła się znamion przestępstwa i sprawę umorzyła. Unysko postanowił o sprawie zawiadomić ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Jak mówi w rozmowie z nami, nawet nie składał oficjalnej skargi, ale prosił o zapoznanie się z sytuacją w dolnośląskim wymiarze sprawiedliwości. Do krótkiego listu przewodniego dodał linki do internetowych publikacji "Naszego Dziennika", w których opisywaliśmy sprawę. Pismo zostało przekazane do Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu celem stosownego rozpoznania i wykorzystania w zakresie kwestii pozostających w zainteresowaniu organów prokuratury. Bardzo szybko zareagowała w specjalnym piśmie wysłanym w imieniu naczelnika Wydziału Skarg i Wniosków Prokuratury Krajowej prokurator Elżbieta Szawurska. - Zdziwiło mnie bardzo przekazanie tej sprawy do Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, po pierwsze dlatego że ona tam już była, a po drugie dlatego że prokuratura ta jest w tej sprawie stroną - twierdzi Unysko. Wraz z odpowiedzią z Prokuratury Krajowej do przedsiębiorcy wróciła nadzieja na kontrole pracy prokuratury. Jak się szybko okazało, złudna. Kilkanaście dni bowiem po piśmie z Prokuratury Krajowej odezwała się Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu, która poinformowała przedsiębiorcę, że... sprawa trafi do rozpatrzenia do prokuratury w Oławie. Dokładnie tej samej, która wcześniej - mimo orzeczeń przedstawiciela rzecznika praw obywatelskich, w których alarmował on ministra, że komornik prowadzący działania egzekucyjne nie stosuje się do wskazówek nadzorującego postępowanie sądu i jego poleceń - nie zdecydowała się na wszczęcie postępowania w sprawie wpływowego komornika. Na pismo w tej kwestii, informujące o bulwersującej sytuacji, w której "skarżona" jednostka miała badać własną sprawę, Prokuratura Krajowa już nie zareagowała. Gra pozorów - Pod koniec marca otrzymałem wezwanie na policję w charakterze świadka w sprawie z art. 231 kk, 27 marca zostałem "przesłuchany". Bardzo dziwne to było przesłuchanie. Przesłuchujący policjant zadawał przeróżne pytania na temat moich oczekiwań i celów, jakie chcę osiągnąć. Interesowało go też, dlaczego "Nasz Dziennik" napisał o sprawie, dlaczego gazeta się tym zainteresowała, jak do tego doszło... - mówi przedsiębiorca. Oławscy prokuratorzy ponownie - jak można było się spodziewać - zbagatelizowali i orzeczenia przedstawiciela RPO, i fakt, że nienależne przetrzymywanie przez komornika Kapicę urządzeń i maszyn sparaliżowało działalność firmy. Asesor Marek Zieliński nie zadał sobie większego trudu, by sprawie przyjrzeć się uważnie i w swoim piśmie odwołał się do wcześniejszej decyzji... tej samej prokuratury, zaznaczając ponadto, że opiera się przy tym na "powadze rzeczy osądzonej" i na tej też podstawie odmawia wszczęcia postępowania. - Z tego zaczyna się robić scenariusz do filmu rysunkowego - z goryczą przyznaje Unysko. - To wszystko jest bardzo przygnębiające i raczej źle rokuje - powiedział nam Unysko. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-06-09
Autor: wa