Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nici z reformy

Treść

W najbliższych latach nie będzie żadnych istotnych oszczędności w wyniku przeprowadzenia przez rząd Donalda Tuska reformy finansów publicznych - zapowiedział minister finansów Jacek Rostowski. Przedsięwzięcie szumnie nazywane reformą finansów w zasadzie reformą wcale nie będzie, lecz jak ogłosił szef resortu - "uporządkowaniem" finansów. Ustawy zmieniające porządek w finansach publicznych trafiły w piątek do konsultacji międzyresortowych. Według ministra finansów Jacka Rostowskiego, projekt zmian w finansach publicznych zaproponowany przez jego resort różni się w około 80 proc. od tego, co projektował w tej sprawie rząd Prawa i Sprawiedliwości. Przede wszystkim po zapowiadanych przez rząd zmianach w finansach publicznych nie powinniśmy spodziewać się oszczędności. - Chciałbym odmitologizować tę ustawę. Ustawa ta często jest błędnie utożsamiana z pełną reformą finansów publicznych. To nie jest ustawa, która da znaczące oszczędności w pierwszych latach - tłumaczył wczoraj minister finansów Jacek Rostowski. Przygotowany przez poprzedni rząd, w resorcie finansów kierowanym przez Zytę Gilowską, projekt nowelizacji ustawy o finansach publicznych zakładał, że zreformowanie finansów w wyniku realizacji ustawy pozwoli na roczne oszczędności rzędu 10 miliardów złotych. Rostowski zaznaczył, że reforma finansów jest "działaniem stałym" rządu polegającym np. na reformowaniu służby zdrowia czy też emerytur. To między innymi te reformy miałyby - zdaniem Rostowskiego - przynieść oszczędności. O ile oczywiście rząd będzie w stanie je przeprowadzić. Zmiany organizacyjne Minister finansów chciałby uporządkować finanse publiczne w wyniku "zwiększenia demokratycznej kontroli" nad publicznymi pieniędzmi i zwiększenia przejrzystości finansów publicznych. - Chcemy wyeliminować miejsca, gdzie pieniądze się gromadzą i nie są kontrolowane - zapowiedział Rostowski. Resort finansów proponuje, aby z tego powodu osobowość prawną straciły państwowe fundusze celowe. Przestaną istnieć również gminne, powiatowe i wojewódzkie fundusze celowe. Proponuje się także, co zakładał również projekt poprzedniego rządu, likwidację wszystkich państwowych zakładów budżetowych i gospodarstw pomocniczych oraz samorządowych jednostek budżetowych. Z tym że w sferze samorządowej mogłyby w niektórych dziedzinach działać zakłady budżetowe. Dotyczy to zakładów budżetowych m.in. w dziedzinie gospodarki mieszkaniowej, kultury fizycznej, zaopatrzenia w gaz i energię czy też wodociągów. Zmiana organizacji finansów publicznych obejmie również budżet państwa. Zakłada się wprowadzenie do ustawy budżetowej kolejnych elementów budżetu zadaniowego. W formie zadaniowej miałby zostać w budżecie zaprezentowany Wieloletni Plan Finansowy Państwa. Projekt przewiduje, że taki plan uchwalałby Sejm w formie uchwały na okres 4 lat. W formie zadaniowej byłby również prezentowany budżet pieniędzy pozyskanych z unijnych funduszy. Ministerstwo Finansów proponuje nawet, aby budżet środków unijnych był wyróżniony w ustawie budżetowej. - Proponujemy, aby ustawa obejmowała dwa budżety: środków krajowych i budżet środków unijnych, który będzie pokazywał, jak prognozujemy wpływy na realizację poszczególnych programów operacyjnych z funduszy strukturalnych, z Funduszu Spójności - zapowiedziała wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska. Środki na realizację inwestycji z udziałem unijnych funduszy byłyby przekazywane za pośrednictwem Banku Gospodarstwa Krajowego. Według Suchockiej-Roguskiej, będzie można w ten sposób łatwiej na bieżąco oceniać absorpcję środków unijnych i tempo realizacji zadań. Nowelizacja ustawy o finansach publicznych przewiduje również zaostrzenie tzw. progów ostrożnościowych będących wyrażeniem stosunku państwowego długu publicznego do produktu krajowego brutto z obowiązujących obecnie: 50 proc., 55 proc. i 60 proc. do 47 proc., 52 proc., 55 proc. i 60 procent. Przekroczenie w jednym roku takiego progu skutkuje koniecznością określonych cięć wydatków budżetowych w roku następnym. Według Rostowskiego, obniżenie progów zwiększy naszą wiarygodność. Artur Kowalski "Nasz Dziennik" 2008-08-26

Autor: wa