Nie chcemy "huzia na Józia"
Treść
Z posłem Jarosławem Zielińskim, sekretarzem generalnym Prawa i Sprawiedliwości, rozmawia Wojciech Wybranowski Skąd pomysł na bojkot mediów wchodzących w skład imperium Walterów? - Z bardzo przykrego doświadczenia, już nawet nie wielomiesięcznego, ale wieloletniego w kontaktach z TVN i TVN 24. Niestety, politycy Prawa i Sprawiedliwości w tych mediach nie są traktowani równo w porównaniu do przedstawicieli innych ugrupowań, zwłaszcza Platformy Obywatelskiej. Nie oczekujemy od dziennikarzy TVN sympatii, ale mamy prawo oczekiwać elementarnej bezstronności, a tego nie doświadczamy. Tak jak powiedziałem wcześniej, ten brak równego traktowania, obiektywnego podejścia do naszej partii obserwujemy już od kilku lat, ale wcześniej sprawowaliśmy władzę, a jest w Polsce przyjęte powszechnie, że od "władzy wymaga się więcej", można ją mocniej krytykować. Teraz jesteśmy opozycją i to podejście do nas ze strony TVN się bynajmniej nie zmieniło, jest tendencyjne i nierzetelne. Jeżeli jest tak, że prawie zawsze do każdej rozmowy czy programu z udziałem polityka PiS dziennikarze tych stacji dodają od siebie nieprzyjazny, nieprawdziwy komentarz, do rozmów w studiu zaprasza się kilku rozmówców, ale nie ma symetrii - kilku prorządowych, a jeden przedstawiciel PiS, w dodatku wybrany przez redakcję, a nie wskazany przez klub - jeżeli dziennikarze prowadzący ten program dają sygnały, że PiS należy lekceważyć, nie pozwalają na wypowiedzi, nierówno przydzielają czas, komentują w trakcie rozmowy w sposób tendencyjnie złośliwy, to wskazuje na daleko idącą stronniczość i zaprogramowaną nieprzychylność. Jeżeli te stacje nie chcą opinii publicznej pozwolić na odbiór bezstronnie prowadzonej debaty, wysłuchanie stanowisk kilku ugrupowań i samodzielne wyrobienie sobie opinii, bez komentarzy i sugestii dziennikarskich, to my postanowiliśmy w czymś takim nie brać udziału. Powiedział Pan, że takie traktowanie spotyka PiS ze strony mediów Waltera od wielu lat. Dlaczego więc decyzja o bojkocie dopiero teraz? - Jesteśmy opozycją od kilku miesięcy. Gdybyśmy taką decyzję podjęli jako ugrupowanie rządowe, pewnie byłoby to odebrane inaczej, a powtórzę - od władzy wymaga się więcej od innych. Dlatego wówczas to znosiliśmy. Natomiast skoro jesteśmy atakowani w sposób bezprecedensowy, informacje o PiS nie są przedstawiane zgodnie z rzeczywistością, to jedyną możliwą reakcją jest bojkot. Nie zdecydowalibyśmy się na taką decyzję, gdyby to były jednostkowe przypadki, natomiast tutaj mamy do czynienia z łamaniem zasady bezstronności dziennikarskiej, z atakami na PiS w sposób permanentny. Co nam więc pozostaje w sytuacji, gdy wielokrotnie były próby reagowania, prośby, sugestie, żeby jednak zmienić formułę postępowania, żeby równo traktować przedstawicieli wszystkich ugrupowań. Jeżeli nie działają inne metody, by przywrócić normalność, pozostaje jedynie możliwość odmowy udziałów w programach takiego medium. To krok bardzo mocny, ale w tej sytuacji konieczny. PiS nie zachowuje się jak odrzucony absztyfikant TVN? Mówi Pan o wieloletnich atakach, łamaniu zasady rzetelności dziennikarskiej, z czym akurat trudno się nie zgodzić. Ale z drugiej strony praktycznie na każdy "gwizdek" politycy PiS biegali do TVN, umieszczali tam swoje reklamówki wyborcze, spoty... - Panie redaktorze, wcześniej nie było decyzji o bojkocie, więc trudno wymagać, byśmy nie korzystali z możliwości reklamy w tych mediach, w sytuacji, gdy są wybory parlamentarne. Natomiast owe niedobre rzeczy, o których mówiłem, nasiliły się, i to w sposób zdecydowany, po wyborach. Rząd, zaplecze polityczne rządu, czyli Platforma Obywatelska, robią wszystko, by metodami dopuszczalnym i niedopuszczalnymi, zwłaszcza niedopuszczalnymi, Prawo i Sprawiedliwość nie tylko osłabić, ale czyni to w sposób taki, że sięga po metody w demokratycznym państwie prawa niedopuszczalne. Proszę zobaczyć, co się dzieje chociażby w sprawie Zbigniewa Ziobry, w sprawie nacisków na prokuratorów. I oczywiście media, a zwłaszcza TVN 24, zamiast reagować na łamanie zasad demokracji, nie robią nic. Oczywiście tej reakcji nie możemy się doczekać, jest tylko ciąg stronniczych wystąpień, komentarzy i sekowanie naszych polityków, którzy bardzo często nawet nie są dopuszczani do głosu. Każdy dziennikarz ma prawo zadać każde pytanie, jakie uważa za słuszne, ale trzeba dać osobie, którą się zaprasza do programu, możliwość odpowiedzi na to pytanie, a nie ciągle przerywać, wyznaczać czas krótszy niż innym. Powstaje wrażenie, że w tych mediach w przypadku PiS mamy do czynienia z działaniami, które można określić mianem "huzia na Józia". No cóż, w końcu ten atakowany musi zacząć się bronić. I to właśnie robimy. Koniec romansu czy tylko chwilowa separacja? - Panie redaktorze, nigdy nie było romansu PiS z TVN, proszę tego tak nie formułować. Nie pamiętam żadnej sytuacji, która mogłaby być tak potraktowana. Póki nie było decyzji władz Prawa i Sprawiedliwości, że podejmujemy taką a nie inną akcję, po prostu politycy PiS zapraszani chodzili na rozmowy, starali się robić, co można, ale złego, nierzetelnego traktowania nawarstwiło się bardzo dużo. To nie jest koniec romansu, bo romansu nigdy nie było, tylko jedyna, jaką możemy wystosować, forma reakcji i sprzeciwu na to, co się dzieje w TVN i TVN 24. Panie redaktorze, oprócz tego, o czym rozmawiamy, jak niesprawiedliwie, jak stronniczo są traktowani w tych mediach politycy Prawa i Sprawiedliwości, weźmy pod uwagę jeszcze inne względy - styl tego wszystkiego i jakość. My chcemy wyższej jakości w debacie politycznej prezentowanej w mediach czy to prywatnych, czy publicznych, pewnego poziomu, bo inaczej zejdziemy do stanu, którego nikt nie będzie w stanie zaakceptować. Ale to podobno prywatna dintojra posła Marka Suskiego, którego zaproszono do programu, upudrowano, uszminkowano, a później wyproszono, bo minister Grad oświadczył, że w jednym programie z posłem Suskim nie wystąpi. - Panie redaktorze, mogę pana zapewnić, że sprawa była już wielokrotnie wcześniej rozważana i na pewno nie jest to żadna inicjatywa prywatna, któregokolwiek z posłów PiS, była to wspólna, przemyślana, przedyskutowana decyzja Komitetu Politycznego. Nie chcieliśmy podejmować jej ani pochopnie, ani pod wpływem pojedynczych wydarzeń, staraliśmy się dać czas stacji TVN, by podniosła jakość i styl prezentowanych materiałów czy poetykę, w której to wszystko się dokonuje. Sądzę, że władze TVN otrzymywały informacje - jeżeli nie oficjalne, to przynajmniej nieoficjalne - że jest w gronie PiS wzrastające oburzenie na sposób traktowania naszego ugrupowania, na wpisywanie się w ten chór działań politycznych zmierzających nie tylko do osłabienia, ale może nawet zniszczenia Prawa i Sprawiedliwości. Nie było niestety mimo tych sygnałów reakcji, która zmieniałaby ten stan rzeczy. Mówi Pan o jednomyślności w sprawie tej decyzji, ale zdania były podzielone. Przeciw bojkotowi mieli opowiadać się posłowie Kurski, Kowal, Bielan... - Pozwoli pan, że jako członek Komitetu Politycznego i sekretarz generalny PiS nie będę ujawniał, kto jak głosował czy jak się wypowiadał w trakcie tej debaty, bo jest to sprawa wewnętrzna partii. Mogę tylko powiedzieć panu, że głosów przeciwnych nie było. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-07-18
Autor: wa