Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Partyjne hasanie w spółkach

Treść

Czy zniesienie przez rząd tzw. ustawy kominowej umożliwi finansowy drenaż spółek publicznych przez partie polityczne i wpłynie na dalsze rozwarcie nożyc dochodowych w Polsce? Jeśli równocześnie Platforma zniesie najwyższą stawkę podatkową lub wprowadzi podatek liniowy, to przesunie główny ciężar utrzymania państwa z beneficjentów systemu na barki nisko uposażonej większości społeczeństwa. Zniesienie "kominówki" to tylko mały fragment nowelizacji ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji przedsiębiorstw, przyjętej przez rząd Donalda Tuska w końcu kwietnia. Autorem projektu jest minister Aleksander Grad, szef resortu Skarbu Państwa. - Chodzi nam o pozyskiwanie profesjonalnej kadry do zarządzania spółkami Skarbu Państwa - tłumaczy rzecznik MSP Maciej Wiewiór. - To absurd, aby szef należącego do państwa PKO BP zarabiał 19 tys. zł miesięcznie, podczas gdy jego odpowiednik w prywatnym PKO SA otrzymuje co miesiąc blisko 240 tys. złotych. To działa antymotywacyjnie na menedżerów spółek skarbowych. Na dodatek czasem pracownicy nieobjęci "kominówką" zarabiają więcej od prezesa - argumentuje. Według projektu rządowego, zniesione mają być przepisy ograniczające płace menedżerów w spółkach Skarbu Państwa do sześciokrotności średniego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw, co aktualnie wynosi blisko 19 tys. zł miesięcznie (do tego dochodzą nagrody z zysku). Rząd chce, aby o wysokości zarobków członków zarządu decydowały rady nadzorcze. - Nie podnosimy płac menedżerów, tylko uzależniamy je od wyników firmy - podkreśla rzecznik resortu skarbu. Wynagrodzenia będą jawne Rady nadzorcze będą miały obowiąze k ustalić regulamin wynagradzania, a żeby uniknąć sytuacji patologicznych w postaci wyrastania "kominów płacowych" - minister skarbu Aleksander Grad zaproponował w projekcie dwa "zawory bezpieczeństwa". Pierwszy ma polegać na tym, że regulamin i wysokość płac zarządu będą podawane do publicznej wiadomości na stronach internetowych firm. Drugi "zawór" pozostanie w ręku ministra skarbu - mianowicie będzie on mógł poprzez walne zgromadzenie obniżyć płace zarządu, jeśli nie będą one pozostawały w związku z wynikami firmy. Ministrowi skarbu podlega 1200 spółek. Roczne koszty zwiększonych płac zarządów będą szły w setki milionów. - Zakładamy, że dodatkowe wydatki na pensje menedżerów będą mniejsze niż wzrost zysków spółek pod dobrym zarządem - uspokaja Wiewiór. Na pytanie, co będzie, jeśli okaże się, że sam zarząd będzie konsumował lwią część funduszu płac kosztem szeregowych pracowników, rzecznik stwierdził, iż "obecnie mamy rynek pracobiorcy, a ponadto trudno byłoby uzasadnić brak wzrostu płac załogi, jeśli spółka rośnie". Resort skarbu jest zdania, że dzięki likwidacji ustawy kominowej do spółek skarbowych uda się ściągnąć profesjonalną kadrę menedżerską, dzięki czemu przestaną one być przechowalnią polityków. Problem nie tylko polski - Sprawa nie jest tak prosta i oczywista, jak usiłuje to przedstawić rząd Platformy. Przede wszystkim premier, który, wzorem poprzedników, mówi o "solidarnym państwie", nie może ignorować zjawiska rozwierania się nożyc płacowych, które stało się prawdziwą plagą nie tylko w Polsce - uważa poseł Gabriela Masłowska (PiS). Problem astronomicznych uposażeń menedżerów, i to wcale nie w firmach państwowych, ale w spółkach prywatnych, dyskutowany jest ostatnio w Niemczech. Społeczeństwo niemieckie zbulwersowała informacja o wysokości poborów szefów dużych koncernów. Współrządząca SPD zaproponowała zmianę zasad rozliczania się przedsiębiorstw z fiskusem. Spółki mogłyby odliczać od podstawy opodatkowania płace i odprawy menedżerów tylko do kwoty 1 mln euro na osobę, powyżej niej odliczeniu podlegałaby tylko połowa wypłacanych pieniędzy. Takie rozwiązanie obligowałoby firmy niemieckie do baczniejszego kontrolowania płac kadry zarządzającej, w przeciwnym wypadku odbiłoby się to na ich zyskach. Według niemieckiego ministerstwa finansów, "społeczeństwo musi odpowiedzieć na notoryczne ekscesy związane z wysokością wynagrodzeń". Również prezydent Horst Koehler zaapelował do menedżerów o "kulturę umiarkowania". Kanclerz Angela Merkel, która w przeszłości uczestniczyła w chórze krytyków, jako szef rządu obiecuje, iż problem będzie przedmiotem uzgodnień w koalicji rządowej. Utrzymać wysoki podatek - Niemieckie rozwiązanie wydaje się interesujące z naszego punktu widzenia, ale należałoby je wprowadzić dla wszystkich spółek - prywatnych i publicznych, aby żaden sektor nie był dyskryminowany - uważa prof. Jerzy Żyżyński z Uniwersytetu Warszawskiego, ekspert w dziedzinie zarządzania. Alternatywną metodą zapobiegania "kominom płacowym" jest, według niego, redystrybucja poprzez system podatkowy. - Jestem za likwidacją ustawy kominowej, bo firmy działają w otoczeniu rynkowym i muszą odpowiednio płacić menedżerom, jednak pod warunkiem, że wysoko uposażeni menedżerowie spółek prywatnych i publicznych będą odprowadzać odpowiednio wysokie podatki, ewentualnie powiązane z systemem ulg - mówi prof. Jerzy Żyżyński. - To nie może być podatek liniowy, który przerzuca koszty utrzymania państwa z beneficjentów systemu na przeciętnego Kowalskiego - dodaje. Małgorzata Goss "Nasz Dziennik" 2008-05-09

Autor: wa