Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pogorzelski "uciekł" z komisji

Treść

Nietypowo zakończyła się próba przesłuchania przed sejmową komisją śledczą ds. rzekomych nacisków na służby specjalne, organa wymiaru sprawiedliwości i policję zastępcy prokuratora generalnego Andrzeja Pogorzelskiego. Szef komisji Andrzej Czuma (PO), obawiając się, że przesłuchania świadka zmierzają w kierunku niebezpiecznym dla polityków tej partii, po prostu przerwał je, prosząc Pogorzelskiego o opuszczenie sali - twierdzą Jacek Kurski i Arkadiusz Mularczyk. - Proszę nie uciekać, panie prokuratorze - oponowali parlamentarzyści PiS. Czuma, odpierając zarzuty, zaznaczał, że kilkakrotnie zwracał uwagę posłom, by zadawali pytania, a nie wygłaszali "przemówienia polityczne". Według relacji mediów, była szefowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie Elżbieta Janicka miała przed wyborami parlamentarnymi w październiku ub.r. hamować wszczęcie postępowania wobec oskarżanego o korupcję byłego ministra sportu Tomasza Lipca. Wobec Janickiej wszczęto postępowanie wyjaśniające, mimo że dwóch rzeczników dyscyplinarnych przy prokuratorze generalnym było temu przeciwnych. Byłą rzecznik, Anetę Rafałko, chciał nawet z tego powodu zwolnić minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski (PO). Do 30 lipca przedłużono (już po raz trzeci) postępowanie wobec Janickiej - mówił o tym w środę rzecznik dyscyplinarny Mieczysław Tabor. W związku z tą sprawą komisja przesłuchiwała wczoraj zastępcę prokuratora generalnego Andrzeja Pogorzelskiego. Według posła PiS Jacka Kurskiego, prok. Mieczysław Tabor był naciskany przez Pogorzelskiego i "zmuszany" do kontynuowania postępowania wyjaśniającego w sprawie Janickiej. - Nie wiążę odwołania prok. Anety Rafałko z funkcji rzecznika dyscyplinarnego z tym, że nie chciała wszcząć postępowania dyscyplinarnego wobec Janickiej - mówił wczoraj Pogorzelski i dodał, że nie zna powodów tego odwołania. Pogorzelski w czasie przesłuchania bardzo często prosił o zwolnienie go z odpowiedzi przez przewodniczącego Czumę, na co ten się zgadzał, lub odmawiał odpowiedzi, zasłaniając się tajemnicą służbową. Szerzej ma się wypowiedzieć na zamkniętym posiedzeniu komisji. I tak poseł PiS Arkadiusz Mularczyk pytał Pogorzelskiego, czy oceniał propozycje Rafałko dotyczące sprawy Janickiej, ale pytany zasłonił się tajemnicą służbową. Mówił, że przedłużał postępowanie, ale dodawał, iż nie uważa, by było ono "sztucznie przedłużane", bo jego długość nie jest "nadzwyczajna". Jednocześnie uchylił się od odpowiedzi o powód przedłużenia. Stwierdził, że postępowanie powinno się zakończyć 30 lipca br. Pogorzelski mówił także, że rozmawiał z ministrem Ćwiąkalskim o tej sprawie w czerwcu, ale nie dostał od niego żadnych wytycznych. Kiedy Kurski dopytywał go o odczucia ministra wobec sprawy Janickiej, pytany nie chciał odpowiedzieć, po czym Czuma odebrał głos Kurskiemu i pozwolił zadawać pytania posłowi PO, Sebastianowi Karpiniukowi. Kurski zarzucał także Pogorzelskiemu, że ingerował w postępowanie wobec Janickiej i naciskał na jego kontynuowanie. Pytany odpowiadał, że na taką ingerencję pozwala ustawa i - jego zdaniem - to nie są naciski, tylko "uprawnienia ustawowe". Pogorzelski przyznał, że był członkiem PZPR, ale pytanie Kurskiego, jak godził w swym sumieniu tę przynależność z pracą prokuratora, który jest apolityczny, zostało uchylone przez Czumę. Czuma z kolei pytał Kurskiego, jak za rządów PiS wiceministrem sprawiedliwości mógł być sędzia Andrzej Kryże, który skazywał opozycjonistów w czasach PRL. Przewodniczący dosyć niespodziewanie zakończył przesłuchiwanie prokuratora Pogorzelskiego, mimo że posłowie PiS z komisji, Kurski i Mularczyk, chcieli kontynuować zadawanie pytań. Kurski zarzucił Czumie dopuszczenie "do ucieczki świadka z posiedzenia komisji, pomimo tego że posłowie opozycji mieli jeszcze pytania", co w ocenie posła "jest pierwszym takim niechlubnym przypadkiem w historii komisji śledczych". - Oszukaliście mnie trzykrotnie, zapowiadając zadanie pytania, a następnie wygłaszaliście przemówienia polityczne, dlatego zgodnie z regulaminem odebrałem wam głos - odpowiadał przewodniczący Czuma. Na konferencji w przerwie obrad poseł Mularczyk oświadczył, że przewodniczący Czuma przerwał przesłuchanie, ponieważ zorientował się, że idzie ono w kierunku niewygodnym dla szefa obecnego resortu sprawiedliwości z PO. Kurski dodał, że świadek ten był kluczowy dla sprawy na tym etapie prac komisji, a przerwanie przesłuchania jest niezgodne z regulaminem. Według posła, zadaniem komisji jest szukanie "haków przeciwko rządom PiS". Wyjaśniając swoją decyzję, Czuma powołał się na art. 155 regulaminu Sejmu, zgodnie z którym przewodniczący komisji zwraca uwagę posłowi, który w wystąpieniu swoim odbiega od przedmiotu obrad komisji, i przywołuje posła, aby przeszedł "do rzeczy", a po dwukrotnym zwróceniu uwagi może odebrać głos posłowi. Andrzej Czuma powiedział nam, że jego zdaniem mimo tych burzliwych obrad dojście do prawdy przez komisję nie jest zagrożone, ponieważ więcej informacji świadkowie przekażą w czasie posiedzeń tajnych. Prokurator Pogorzelski zostanie wezwany na niejawne przesłuchanie komisji, ponieważ kilkakrotnie zasłaniał się tajemnicą prowadzonego postępowania. Jednak Arkadiusz Mularczyk złożył wniosek o jego ponowne przesłuchanie na posiedzeniu jawnym. Wniosek ma być rozpatrzony na następnym posiedzeniu. Kolejnym przesłuchiwanym wczoraj był prokurator Andrzej Szeliga. Były zastępca prokuratora apelacyjnego w Warszawie przyznał, że planowano zatrzymać byłego ministra sportu Tomasza Lipca pod koniec września 2007 r. oraz między 10 a 12 października, jednak o szczegółach, dlaczego do tego nie doszło, chce opowiedzieć na posiedzeniu niejawnym. Dodał jednocześnie, że przez pewien czas trwały zatrzymania w Centralnym Ośrodku Sportu i wówczas nie można było zatrzymać Lipca. Paweł Tunia "Nasz Dziennik" 2008-07-04

Autor: ab