Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Popiołek się stawił

Treść

Sejmowa komisja śledcza przesłuchała wreszcie na otwartym posiedzeniu Andrzeja Popiołka, policjanta z Płocka. Były radca prawny i rzecznik prasowy komendanta miejskiego policji w Płocku miał jednak niewiele do powiedzenia w sprawie wydarzeń mających miejsce po uprowadzeniu Krzysztofa Olewnika. Jak inni zeznający na ten temat funkcjonariusze zasłaniał się brakiem pamięci.

Według Popiołka, inny policjant Wojciech Kęsicki (już przesłuchiwany, jego rola w sprawie jest wciąż wyjaśniana) znał się bardzo dobrze z rodziną Olewników i wykazywał chęć udzielenia jej pomocy, jednak ocena tych działań - podkreślał Popiołek - nie należy do niego.
Z zeznań policjanta wynika, że jego rola nie była duża. Przed komisją niewiele pamiętał. Jego wydział wydawał pozwolenia na broń, jednak nie on decydował o ich wydawaniu, dlatego nie potrafił wyjaśnić, dlaczego niektórym osobom związanym ze sprawą uprowadzenia udzielono takiego pozwolenia. - Nie pamiętam, tylko gdzieś mi się to obiło o uszy - mówił Popiołek, gdy poseł Paweł Olszewski (PO) pytał o nazwiska osób publicznych zamieszanych w sprawę.
Popiołek miał już zeznawać przed komisją, jednak nie stawił się na wcześniejsze wezwanie. Nie poinformował także wówczas o powodach nieobecności. Przewodniczący komisji Marek Biernacki (PO) zapowiedział, że jeśli Popiołek ponownie nie przyjdzie na przesłuchanie, komisja wystąpi o ukaranie go.
Policjant należał do uczestników towarzyskiego spotkania w domu Krzysztofa Olewnika, które odbyło się dzień przed uprowadzeniem mężczyzny. W minionym tygodniu przed sejmową komisją śledczą na posiedzeniu zamkniętym zeznawali policjanci Andrzej Kucharski i Leszek Cybulski. Zeznania policjantów z Płocka mają ułatwić zrozumienie relacji panujących między policjantami a prokuratorami prowadzącymi śledztwo po uprowadzeniu Krzysztofa Olewnika oraz zasad, na jakich pracowała grupa policjantów, którą kierował Remigiusz M.
Z powodu dużej ilości nieprawidłowości w pracach organów ścigania prowadzących śledztwo w sprawie zamordowania Krzysztofa Olewnika sprawę bada prokuratura z Gdańska oraz sejmowa komisja śledcza. Uprowadzenie miało miejsce w październiku 2001 r., a Olewnika zamordowano we wrześniu 2003 roku. Niestety, po uprowadzeniu śledczy lekceważyli wiele śladów, które mogły uratować życie uprowadzonego. W styczniu 2003 r. otrzymali anonim z imionami sprawców uprowadzenia i prawdopodobnym miejscem przetrzymywania ofiary, ale nie podjęli odpowiednich czynności. Prokuratura dotychczas postawiła zarzuty niedopełnienia obowiązków m.in. trzem policjantom, w tym Remigiuszowi M.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2009-08-29

Autor: wa