Przyganiał kocioł garnkowi
Treść
Z Janem Marią Jackowskim, publicystą, autorem ośmiu książek, m.in. "Bitwy o Polskę", "Bitwy o prawdę", "Na tropach IV RP", rozmawia Joanna Kozłowska Dlaczego, Pana zdaniem, TVN - do tej pory w jednym froncie z "GW" - zdecydowała się na emisję filmu pt. "Trzech kumpli", który ma dyskredytować gazetę Adama Michnika? - Coraz więcej dowiadujemy się o ponurym obliczu funkcjonowania aparatu represji w czasach PRL. Ci, którzy przez lata próbowali minimalizować znaczenie tego faktu oraz zacierać ślady i byli przeciwnikami lustracji, pod naporem coraz większej ilości informacji zmieniają w tej chwili stanowisko. Sprawa Maleszki jest tutaj sprawą o fundamentalnym znaczeniu, ponieważ nie chodzi o osobę przypadkową, tylko o aktywnego uczestnika frontu antylustracyjnego w Polsce. Sądzę, że w związku z różnymi programami IPN dotyczącymi środowiska dziennikarskiego czy środowisk ludzi kultury i nauki następuje pewne przewartościowanie w liniach różnych mediów. Zwolnienie Maleszki z "Gazety Wyborczej" jest próbą wybielenia się przez to środowisko? - Sądzę, że wewnątrz "Gazety Wyborczej" nie wszyscy mieli do końca świadomość na temat faktycznej roli pana Maleszki w czasach PRL, zasięgu tej jego roli i perfidii działania. Fakt, iż nie przeprowadzono właściwie lustracji środowisk dziennikarskich, uderza w tej chwili w różne media. Trzeba przypomnieć, że osoba, którą wiąże się ze służbami specjalnymi - Milan Subotić - była dziennikarzem funkcyjnym w TVN, a kiedyś w przeszłości pracowała w Telewizji Polskiej. Wydanie książki o Lechu Wałęsie przez IPN i reperkusje sprawy Maleszki to początek spóźnionej lustracji, również dziennikarzy? - Instytut Pamięci Narodowej zainicjował szereg programów badawczych dotyczących ludzi kultury i środowisk dziennikarskich wobec ważnych aspektów naszej historii. Te badania trwają i ich wyniki będą sukcesywnie publikowane. Dzięki temu będziemy coraz więcej wiedzieli. Front milczenia środowisk antylustracyjnych został przez wydanie tej książki przełamany i próba powstrzymania i "zabetonowania" archiwów IPN się nie powiodła. W tej chwili zgodnie z ewangelicznym przesłaniem: "Nie ma nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione", będziemy się coraz więcej dowiadywać. Blokowanie inicjatyw ustawodawczych przez kilkanaście lat doprowadziło do tego, że tym gorsze będą skutki dla tych, którzy chcieli ukryć prawdę, licząc na to, że im się uda. Dziś lustracja jest tym bardziej groźna dla tych ludzi. Opowiadam się za pełną jawnością archiwów i ich dostępnością. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-06-27
Autor: wa