Rostowski nie widzi Polski ze złotym
Treść
Minister finansów Jacek Rostowski podtrzymał wczoraj, że wejście Polski do strefy euro musi pozostać naszym celem strategicznym. Aby zachęcić niezdecydowanych do podobnego poglądu, przekonywał, że w długiej perspektywie utrzymanie własnej waluty w świecie swobodnego przepływu kapitału nie jest możliwe.
Po falstarcie rządu Donalda Tuska z zapowiedzią wprowadzenia Polski do strefy euro najpierw w roku 2011, a później 2012, minister finansów Jacek Rostowski obecnie rozsądniej mówi o ewentualnych następnych terminach, nie rzucając na prawo i lewo kolejnymi datami. Tym bardziej że podczas rządów Tuska i spółki zadłużenie sektora finansów publicznych wzrosło i rośnie dalej na tyle, że nawet nie spełniamy kryteriów przyjęcia unijnej waluty. Szef resortu finansów, chyba robiąc bardziej dobrą minę do złej gry, podkreślił wczoraj, że przystąpienie do unii walutowej powinno pozostać naszym strategicznym celem. - Jean-Claude Trichet, prezes Europejskiego Banku Centralnego, powiedział mi, że ta niezwykła odporność gospodarki polskiej w kryzysie zaskoczyła wielu naszych partnerów. To rozwiało wątpliwości związane ze spełnieniem kryteriów z Maastricht. Mamy zamiar spełnić te kryteria i będziemy to robić - tłumaczył Rostowski. W opinii ministra finansów, praktycznie nie mamy innego wyjścia, jak tylko przyjąć euro. - Kryzys przetestował naszą gospodarkę. W długiej i średniej perspektywie nie jest możliwe utrzymanie własnej waluty w świecie swobodnego przepływu kapitału - dodał Rostowski. Swojemu szefowi wtórował wiceminister finansów Ludwik Kotecki, który jest pełnomocnikiem rządu do spraw wprowadzenia euro. - Nasze strategiczne cele zakładają możliwie szybkie przyjęcie euro. Korzyści z wprowadzenia wspólnej waluty są jeszcze jaśniejsze niż rok temu - uważa Kotecki. Według wiceministra, jedną "szansę" na przyjęcie euro zmarnowała poprzednia ekipa rządząca. Kotecki przekonywał, że w latach 2006-2007 były znacznie lepsze warunki, aby euro przyjąć. Przyznał jednak, że strategia wejścia Polski do strefy euro powinna być tak zbudowana, aby zyskać akceptację wszystkich największych partii politycznych. Zdaniem prezesa Narodowego Banku Polskiego Sławomira Skrzypka, datę wejścia Polski do strefy euro powinniśmy podać w momencie przystąpienia do mechanizmu ERM2. Przystąpienie do mechanizmu przynajmniej o dwa lata poprzedza zamianę waluty krajowej na wspólną. - Wtedy i tak musimy upublicznić kurs wejścia. Zapowiadanie tego wcześniej wydaje się niewłaściwe. Dobrze, że od tego odeszliśmy. Polska powinna przyjąć euro wtedy, kiedy będzie to najkorzystniejsze dla gospodarki - powiedział wczoraj Skrzypek.
W połowie września wiceminister Kotecki tłumaczył, że dopiero w przyszłym lub w 2011 roku będzie można określić, kiedy spełnimy kryteria przyjęcia euro, a precyzyjne ustalenie daty, kiedy to się może stać, jest obecnie niemożliwe.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2009-09-24
Autor: wa