Sprawa może zostać wyciszona
Treść
Z posłem Arkadiuszem Mularczykiem (PiS), wiceprzewodniczącym sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, rozmawia Wojciech Wybranowski Panie Pośle, jaki był cel zwołania sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka z udziałem państwa Olewników? Komisja nie ma żadnych merytorycznych możliwości nadzorowania śledztwa. O co zatem chodzi? - Naszym celem nie jest medialny spektakl, ale - zgodnie z kompetencjami przysługującymi członkom komisji - zapytanie prokuratora generalnego ministra Zbigniewa Ćwiąkalskiego o to, co się dzieje z tą sprawą, jakie są podejmowane działania, jakie są wykonywane czynności i czy rodzina Olewników dzięki pracy śledczych ustali, kto tak naprawdę odpowiada za to, że doszło do śmierci ich syna - zarówno na poziomie organów ścigania, czyli policji i prokuratury, jak i urzędników państwowych, którzy lekceważyli tę sprawę. Dlatego moim zdaniem bardzo ważne jest, żeby cały czas trwała pełna presja opinii publicznej, polityków, mediów na to, żeby tę sprawę do końca wyjaśnić. Na wszystkich posiedzeniach komisji, na których był czy to minister Ćwiąkalski, czy prokurator Staszak, na pytanie o rozmaite nieprawidłowości w innych śledztwach odpowiadano, że wszystko jest w najlepszym porządku. Tu, przy takim zainteresowaniu sprawą śmierci Krzysztofa Olewnika, jak powiedział nam jego ojciec, nadal pracują policjanci i prokuratorzy odpowiedzialni za błędy w postępowaniu... - Dlatego tak ważne jest, by skonfrontować to, co mówią przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości i organów ścigania, z wiedzą faktyczną, jaką na temat tej sprawy posiadają państwo Olewnikowie i ich pełnomocnicy. Niewątpliwie na skutek szeregu zaniedbań, błędów organów ścigania, urzędników państwowych doszło do porwania i zamordowania Krzysztofa Olewnika, a później tuszowania wszystkich mankamentów śledztwa. To trzeba wyjaśnić. Oczywiście nie mamy możliwości merytorycznego nadzorowania śledztwa, ale mamy prawo pytać ministra, jakie są podejmowane działania, i skontrolować ich efekt za - powiedzmy - trzy miesiące czy pół roku. Coraz bardziej istotny w sprawie wydaje się wątek polityczny - rola w całym wydarzeniu jednego z lokalnych polityków SLD. Pan Olewnik w niedawnej rozmowie z "Naszym Dziennikiem" powiedział, że chce podzielić się wiedzą na ten temat z komisją. Może jednak bardziej adekwatne byłoby powołanie komisji śledczej? - Na sali byli obecni przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania, powinni się tym zainteresować i zrobić z wiedzy odpowiedni użytek. Ja jeszcze raz podkreślę, że cały czas powinna być tutaj wywierana presja mediów, organa ścigania powinny tę presję czuć. Obawia się Pan, że jeżeli sprawa przestanie żyć w mediach, może zostać wyciszona przez śledczych? - Mam takie obawy. Dlatego za jakiś czas chcemy ponownie zapytać, co się w sprawie wydarzyło, co ustalono i czy wyciągnięto konsekwencje wobec osób winnych zaniedbań w śledztwie. Zna Pan jakieś duże śledztwo prowadzone pod obecnym kierownictwem resortu sprawiedliwości, które - bez zainteresowania mediów - toczyłoby się sprawnie? -... Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-04-24
Autor: wa