Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ta umowa była ustalona miesiąc temu

Treść

Z Witoldem Waszczykowskim, byłym wiceministrem spraw zagranicznych i negocjatorem ds. tarczy antyrakietowej w Polsce, rozmawia Paweł Tunia Jak ocenia Pan zawarte porozumienie w sprawie tarczy antyrakietowej? - Szczegółów porozumienia nie znam, ale biorąc pod uwagę krótki czas tych rozmów, odkąd ja zakończyłem negocjacje, oraz fakt, że częściowo kontynuował je mój zespół, nie spodziewam się w nim zasadniczych zmian. To, o czym informują media, jeśli chodzi o szczegóły porozumienia, było wstępnie ustalane również za moich czasów i była wstępna zgoda Amerykanów na ich pozytywne rozstrzygnięcie. Poszukiwany był zapis satysfakcjonujący obie strony. Amerykanie wiedzieli, że będziemy domagali się, aby z czasem bateria stanęła w Polsce, i porozumienie zakłada, że do 2012 roku ta bateria zostanie przeniesiona do naszego kraju. To porozumienie na pewno jest trochę zmodyfikowane. Chociaż zasadnicze rozwiązania zostały przyjęte miesiąc temu. Nie sądzę, żeby rozmawiano na temat lokalizacji baterii w Polsce, która w przyszłym roku ma krótko stacjonować w Polsce. Te wizyty mają służyć temu, aby znaleźć właściwą lokalizację. Stałe miejsce pobytu baterii może być gdziekolwiek, najlepiej tam, gdzie jest najlepsza infrastruktura dla obsługi tego rodzaju sprzętu. Jednak sama bateria jest mobilna i na wypadek konfliktu będzie musiała wyjść z bazy i być rozlokowana na tym odcinku, na którym będzie broniła przed ewentualnym atakiem. Na wypadek zagrożenia będzie się przemieszczać po Polsce. Tarcza wzmocni bezpieczeństwo Polski? - To nie jest tylko kwestia tarczy. Tarcza jest tylko elementem szerszego porozumienia polsko-amerykańskiego o charakterze sojuszniczym wprowadzającego dodatkowe aspekty naszej współpracy z USA w ramach NATO, co na pewno umocni nasze bezpieczeństwo. Nikt, kto posiada dzisiaj w Europie bazy amerykańskie, nie twierdzi, że szkodzą one bezpieczeństwu tego kraju i nikt nie chce ich zamykać bądź wyrzucić. Nikt nie podnosi także argumentu, że jakaś baza USA na terenie tego kraju zmniejsza jego bezpieczeństwo. Nie słyszałem takich opinii, a bazy te są w wielu krajach Europy. Uważam, że oparcie bezpieczeństwa Polski o dodatkowe zabezpieczenie gwarantowane przez USA jest niezwykle potrzebne, i jest to bardzo korzystne dla Polski. Premier Donald Tusk odwołał Pana z funkcji wiceministra spraw zagranicznych po wywiadzie, którego udzielił Pan jednemu z tygodników, gdzie można przeczytać m.in. o deklaracji współpracy polityczno-wojskowej między Polską a Stanami Zjednoczonymi. Wywiad ostro skrytykowali premier i minister spraw zagranicznych... - Zmartwił mnie fakt, że premier nie odniósł się do kwestii, o których mówiłem. Ja nie zdradziłem żadnych tajemnic. Wszystkie kwestie, które poruszyłem, były już publicznie znane i przedstawiane przez media, które informowały wcześniej o treści porozumień polsko-amerykańskich, m.in. informowali o tym sami Amerykanie. Przypomnę, że m.in. John Rood na konferencji prasowej w Waszyngtonie szczegółowo informował dziennikarzy o tym, jak wyglądają rozmowy. W swojej wypowiedzi nie wyszedłem poza te informacje, podzieliłem się tylko pewnymi wątpliwościami. Nie wydaje mi się, żebym zdradził jakąś tajemnicę państwową. Lech Kaczyński stwierdził, że nie jest wykluczone, iż otrzyma Pan propozycję pracy w Kancelarii Prezydenta. Czy taka propozycja już się pojawiła? - Formalnie nie dostałem jeszcze żadnej propozycji, natomiast jestem bardzo mile zaskoczony słowami pana prezydenta, które w tak korzystnym świetle mnie stawiają. Jeśli taką propozycję dostanę, to ją rozważę. Mam za sobą 28 lat pracy nad tematyką bezpieczeństwa narodowego, 10 lat pracy naukowej na uniwersytetach, pracowałem w MSZ, gdzie zajmowałem się problematyką bezpieczeństwa, zbrojeń, rozszerzenia NATO, a od trzech lat zajmowałem się m.in. tarczą antyrakietową. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-08-16

Autor: wa