Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Teki do wymiany

Treść

We wrześniu IPN ma zdecydować o ewentualnym wycofaniu przeznaczonego dla szkół pakietu edukacyjnego o stosunkach polsko-ukraińskich podczas II wojny światowej. Jest on ostro krytykowany zarówno przez organizacje kresowe, jak i historyków wskazujących na liczne zafałszowania i przeinaczenia. Podkreślają oni, że w tekach edukacyjnych nie ma w ogóle terminu ludobójstwo na określenie rzezi wołyńskiej, która jest nazywana "akcją antypolską". - Zleciłem przeprowadzenie wewnętrznych recenzji w związku z tymi krytykami - poinformował nas dr hab. Jan Żaryn, dyrektor pionu edukacyjnego IPN. Z ich treścią Żaryn ma się zapoznać po powrocie z urlopu i w połowie września można się spodziewać decyzji w sprawie teki edukacyjnej. - Osobiście jestem za tym, żeby zostawić te teki edukacyjne - stwierdził Żaryn. Dyrektor uzasadnia swoją postawę tym, że w tych tekach nie ma błędów, a są jedynie pewne "wycieniowania" niektórych kwestii, które mogą nie odpowiadać ofiarom zbrodni. - Mam oczywiście wątpliwości co do używanych tam terminów, nie ma bowiem wątpliwości, że to było ludobójstwo - wyjaśnia. Zaznacza, że nie można tych tek poprawić ze względu na prawa autorskie, ale można je wycofać. AK na równi z bandytami z UPA Wobec skierowanego do szkół pakietu edukacyjnego o stosunkach polsko-ukraińskich podczas II wojny światowej i tuż po jej zakończeniu inny pogląd mają organizacje kresowe, które ostro go skrytykowały, uznając za "kłamliwe i fałszujące historię". "Autorzy tek nie tylko nie przedstawiają prawdy o ludobójstwie dokonanym przez OUN-UPA na naszych rodakach, ale wręcz relatywizują tamte mordy, zrównują Armię Krajową z bandami UPA, starają się uzasadnić, że OUN-UPA miało swoje powody do akcji przeciwpolskiej" - stwierdza w swojej rezolucji niedawny XIV Światowy Zjazd Kresowian. Jego uczestnicy domagają się natychmiastowego wycofania pakietów i opracowania nowych. "Autorzy tek przedstawiają fałszywie historię ukraińskich pułków policyjnych SS, batalionów 'Nachtigal' i 'Roland', a my na własne oczy widzieliśmy, co wyczyniali nachtigalowcy po wkroczeniu do Lwowa, w ramach tzw. 'dni Pelury'" - stwierdzają. Kresowiacy podkreślają, że błędów i przeinaczeń jest w tych tekach wiele, co również potwierdzają historycy. 90 fałszerstw i przeinaczeń Podczas międzynarodowej konferencji pt "Polska - Ukraina: przyjaźń i partnerstwo; OUN-UPA: hańba i potępienie" prof. Wiesław Wysocki (Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego), specjalizujący się w historii najnowszej, wyliczył aż 90 fałszerstw i przeinaczeń. Historycy podkreślają, że wiele jest tam określeń eufemistycznych na określenie rzezi wołyńsko-małopolskiej typu "wydarzenia wołyńskie", "wojna domowa" czy "antypolska akcja", a brak jest terminu ludobójstwo. - Zamierzeniem autorów tek było złagodzić wymowę ludobójstwa, tam nie pada w ogóle takie słowo, ale używa się różnych zastępczych określeń, i zrównanie polskiej tragedii z ukraińską po akcji "Wisła" - podkreśla historyk Ewa Siemaszko. - Teki te są tendencyjne, wypaczają historię - dodaje. Kresowiacy zwracają uwagę, że pada w nich fałszywa liczba ofiar polskich akcji odwetowych wśród Ukraińców - 30 tysięcy. "W ten sposób OUN-UPA nam, Kresowianom, przypisuje ofiary swojego terroru" - piszą. Historyk prof. Paweł Wieczorkiewicz podkreśla, że propaganda ukraińska winduje straty ukraińskie w wyniku polskich odwetów, które w rzeczywistości wyniosły maksymalnie 3 tys. osób. Inni historycy podkreślają, że teki powstały w okresie prezesury Leona Kieresa i były autorstwa dr. Grzegorza Motyki, byłego pracownika IPN, znanego z pisania wybitnie proukraińskiej - w wersji nacjonalistycznej - wizji historii. Wskazują, że ze szkół napływały sygnały, aby powstała nowa wersja pakietów archiwalnych, ale w zamian za to od listopada zeszłego roku IPN rozesłał po całej Polsce aż 15 tys. kompletów tek edukacyjnych zawierających m.in. dotychczasową wersję pakietu o stosunkach polsko-ukraińskich. Żaryn wyjaśniał, że taka była "strategiczna decyzja". "Kresowianie, którzy są nauczycielami, nie podejmą się hańby uczenia młodzieży, że ich dziadkowie i pradziadkowie, broniąc nas przed mordami OUN-UPA, postępowali podobnie jak halicka dzicz" - piszą w rezolucji ocaleni z rzezi, zapowiadając dalsze monitorowanie sprawy. "Proszę nas zrozumieć, że po naszych przeżyciach na Kresach Wschodnich, w zgodzie z naszym sumieniem i w odpowiedzialności za prawdę, nie zaakceptujemy fałszywie rozumianej "poprawności politycznej", w imię której deformuje się historię "Golgoty Wschodu" - podkreślają. Zenon Baranowski "Nasz Dziennik" 2008-08-28

Autor: wa