Trzeba było wysłać Palikota
Treść
Urzędnicza biurokracja i rzekome niedostarczenie na czas świstka papieru z gatunku 385. załącznika do 248. aneksu to - zdaniem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej - wystarczający powód zablokowania wartej dziesiątki milionów złotych innowacyjnej inwestycji - geotermii toruńskiej. W Sejmie poseł Janusz Palikot dzielnie "walczy" z przejawami bezdusznej biurokracji po to, by jego partyjni koledzy z rządu wykorzystywali jej mechanizmy do utrącania niewygodnych dla siebie projektów. Fundusz nie ma wstydu, tłumacząc, że do skreślania tak istotnego z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego przedsięwzięcia wystarczy drobiazg w postaci rzekomego nieprzedstawienia w wyznaczonym terminie mało istotnego załącznika. Zdaniem Zarządu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, unieważnienie wcześniej obowiązującej umowy z Fundacją "Lux Veritatis" na inwestycje geotermalne w Toruniu odbyło się zgodnie z prawem. Jego powodem miało być niedostarczenie przez fundację odpowiednich dokumentów informujących m.in. o rozpoczęciu prac przy inwestycji. Prezes zarządu funduszu Jan Rączka nie chciał się jednak ustosunkować do notatki służbowej sporządzonej w grudniu 2007 r., zgodnie z którą Stanisław Gawłowski, wiceminister środowiska, poinformował pracowników funduszu, że należy szukać sposobu na wypowiedzenie tej umowy. - Umowa nie może być bezpośrednio realizowana, dlatego że, po pierwsze, wygasły już terminy zapisane w tej umowie. Inne jest też jej zabezpieczenie. Na wniosek fundacji to pierwotne zabezpieczenie umowy, którą stanowił weksel in blanco, zostało zamienione na zabezpieczenie na nieruchomościach, więc tutaj również mamy problem z realizacją bezpośrednią tej umowy - próbowała wyjaśnić kłopotliwą dla funduszu decyzję unieważnienia umowy dla jednej z ważniejszych inwestycji geotermalnych w kraju Małgorzata Skucha, wiceprezes zarządu NFOŚiGW. - Ponadto obowiązywała w tej umowie poprzednia koncesja, która również nie jest aktualna. Mimo wielokrotnych pism do fundacji, nie przedstawiła ona również dokumentów, o które prosiliśmy. Między innymi był to harmonogram rzeczowo-finansowy, kwestia jakichś decyzji administracyjnych, które upoważniałyby do rozpoczęcia realizacji przedsięwzięcia, czyli tych prac przygotowawczych, o których fundacja mówi, że poniosła na nie koszty. Nie mamy dokumentu potwierdzającego, że fundacja mogła rozpocząć przed 28 marca jakieś prace - dodała. Na pytania dziennikarzy dotyczące wcześniejszej kontroli funduszu, która wykazała, że umowa ma charakter cywilnoprawny i jest wiążąca, wiceprezes stwierdziła, iż wówczas wiceminister środowiska Stanisław Gawłowski nie miał jeszcze wszystkich informacji na ten temat. Wobec tego nasuwa się uwaga, że mógł poczekać z formułowaniem opinii. Urzędnicza nowomowa - Oczywiście pan minister 11 stycznia, stwierdzając, że umowa jest wiążąca, nie miał jeszcze informacji, w jaki sposób zostanie zrealizowany zapis aneksu, ponieważ aneks dawał termin fundacji do 31 stycznia na przedstawienie odpowiednich dokumentów. Te dokumenty dotyczyły prawa własności do nieruchomości. Więc pan minister 11 stycznia nie mógł mieć informacji, co się będzie działo do 31 stycznia - stwierdziła Skucha. Dodała również, że fundacja nie otrzymała zezwolenia na zmianę harmonogramu rzeczowego swojego przedsięwzięcia, ponieważ nie dostarczyła go "w odpowiednim kształcie". - W innych przypadkach dochodziło do zmiany harmonogramu rzeczowego, ale żeby ta zmiana została zaakceptowana, harmonogram powinien mieć odpowiednią formę - powiedziała. Małgorzata Skucha zapewniła, iż w piśmie do fundacji fundusz poinformował, jakiego harmonogramu oczekuje i dlaczego domaga się kosztorysu wykonawcy. - Gdyby beneficjent złożył te dokumenty, aneks mógłby być negocjowany - dodała. Prezes Jan Rączka, odnosząc się do okoliczności spotkania z o. Ryszardem Bożkiem, prowincjałem Warszawskiej Prowincji Redemptorystów, kilka dni po objęciu przez niego tej funkcji, powiedział, że sprawa inwestycji geotermalnych była tak wielkiej wagi, iż chciał się dowiedzieć, czy o. Bożek zdaje sobie sprawę z tego, że "z ekonomicznego punktu widzenia to przedsięwzięcie jest nieracjonalne". Nie wyjaśnił jednak, dla kogo miałoby być ono irracjonalne. Przyznał, po konsultacji z Małgorzatą Skuchą, że sporządzono oficjalną notatkę ze spotkania, ale zaznaczył, iż nie została ona autoryzowana przez drugą stronę. Nie chciał się odnieść do notatki służbowej sporządzonej w grudniu 2007 r., zgodnie z którą Stanisław Gawłowski, wiceminister środowiska, poinformował pracowników funduszu, iż należy znaleźć sposób na wypowiedzenie tej umowy. Zasłonił się tym, że zdarzenie miało odbywać się nie za jego kadencji. Jacek Dytkowski "Nasz Dziennik" 2008-06-03
Autor: wa