Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wielu racji nie udało nam się przeforsować

Treść

Z Krzysztofem Putrą, wicemarszałkiem Sejmu (PiS), rozmawia Izabela Borańska

Jaką opozycją było Prawo i Sprawiedliwość w 2007 roku?
- Staraliśmy się być opozycją konstruktywną, złożyliśmy bardzo dużo inicjatyw ustawodawczych dotyczących każdego obszaru życia, czy to gospodarki, edukacji i innych spraw społecznych. Byliśmy aktywni na każdym kroku. Nie zawsze zdołaliśmy się z tą aktywnością przebić w sensie przebicia przez tryby machiny legislacyjnej, dlatego że nasze projekty były odrzucane generalnie już w pierwszym czytaniu albo zalegały długo w "zamrażarce" u marszałka Komorowskiego. Rzucano nam kłody pod nogi także natury proceduralnej, często projekty były nam zwracane pod pretekstem złego uzasadnienia czy niedokonania precyzyjnie określonych źródeł finansowania naszych przedsięwzięć. Ale zasadniczo byliśmy opozycją, która twardo walczyła o linię programową i o interesy zwykłych ludzi. Byliśmy nadal tą formacją, która twardo zabiegała o utrzymanie linii solidarnego państwa. Dobitnym dowodem na to, że utrzymaliśmy swoją linię, jest to, że byliśmy przeciwni komercjalizacji polskich szpitali. Podobnie było w kwestiach emerytur pomostowych. Utrzymywaliśmy tę samą linię, o której mówiliśmy. Niestety, nie mamy większości w Sejmie, w związku z tym nie zdołaliśmy naszych racji przeforsować. Taka jest niestety dola opozycji. Ale to nie znaczy, że będziemy się zniechęcali.

Czy wprowadzone zostaną jakieś zmiany w partii? Czy są nowe pomysły na zdobycie zaufania wyborców konserwatywnych, prawicowych? Niektórzy politolodzy twierdzą, że PiS traci poparcie, gdyż wyborcy nie widzą w nim alternatywy dla koalicji.
- Wszystkie zmiany i nowości zostaną przedstawione na kongresie partii pod koniec stycznia. Przedstawimy nowy program Prawa i Sprawiedliwości, toczona będzie także poważna debata na temat sytuacji w Polsce. My oczywiście będziemy zmieniali swoje może nie tyle oblicze, ile nasz przekaz będzie bardziej spójny i jasny. Będziemy starali się w sposób niekonwencjonalny docierać do Polaków poprzez setki spotkań z mieszkańcami, począwszy od najmniejszych miejscowości do największych. Będziemy próbowali też w mediach w sposób bardziej stanowczy i wyważony przedstawiać swoje racje. Chociaż różnie różni wyborcy nas oceniają, jednym bardziej się podoba mocna argumentacja, innym podobają się spokojne i wyważone argumenty. Ja jestem zwolennikiem wyważonego dyskursu politycznego, w którym przedstawia się racje w sposób nie zanadto ostry. Chociaż w polityce jak w porządnej orkiestrze są piękne skrzypce i flety, ale czasami trzeba uderzyć też w bęben...

Największa porażka PiS?
- Największą naszą porażką w okresie, kiedy byliśmy w opozycji, czyli w 2007 roku, w mojej ocenie było to, że nie zdołaliśmy obronić tego, co jest niezwykle ważne dla pokolenia starszych Polaków, którzy są w okresie przedemerytalnym, czyli emerytur pomostowych w takim kształcie, który byłby do przyjęcia dla największych central związkowych. Przypomnę, że dzięki temu, iż w Polsce powstała silna centrala związkowa na bazie ruchu związkowego "Solidarność", w ogóle Polska wybiła się na demokrację. Dlatego dzisiaj niesłuchanie głosu central związkowych jest wielką porażką. To może grozić w perspektywie czasu niekontrolowanym wybuchem społecznym. To jest niewątpliwie nasza porażka, że nie udało nam się obronić emerytur pomostowych. W Polsce - mówię to z wielką przykrością - jakoś nie zauważa się tych ludzi, którzy mają niewysoki status majątkowy, czyli większość robotników... Odnoszę wrażenie, że o nich obecna ekipa rządząca zapomina. To też pewnego rodzaju porażka.

Nie jest tak, że Prawo i Sprawiedliwość poprzez brak jasnego, spójnego stanowiska w wielu ważnych sprawach traci w oczach wyborców, mam na myśli np. kwestie związane z ustawą o in vitro autorstwa PiS. Raz posłowie mówią, że będzie, a za kilka dni przewodniczący klubu dementuje, że jednak takiej ustawy nie będzie...
- W tej sprawie PiS jako klub parlamentarny nie zajmowało jeszcze żadnego stanowiska. Nie dyskutowaliśmy jeszcze o tym. Jest rzeczą oczywistą, że dla ludzi wierzących sprawa in vitro jest sprawą rozstrzygniętą, nie możemy popierać takich rozwiązań. To jest słabsza strona Prawa i Sprawiedliwości, że dopóki nie ma przyjętego stanowiska ostatecznego, to możemy mówić, że trwa wewnętrzna dyskusja. Ale w tej sprawie stanowiska ostatecznego nie ma.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-01-03

Autor: wa