Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zwolennicy złotówki zwierają szyki

Treść

Inicjatywa "Złotówka Tak" nabiera tempa. Akces do Komitetu Obrony Złotego zgłosili kolejni trzej eurodeputowani z Polski. Wkrótce otwarta zostanie strona internetowa, na której przeciwnicy i zwolennicy przystąpienia Polski do euro będą mogli przedstawić swoje argumenty. Nie można wykluczyć, że na gruncie kampanii na rzecz zachowania rodzimej waluty powstanie w przyszłości nowa partia polityczna. Badania pokazują, że 60 proc. polskiego społeczeństwa nie chce przystąpienia Polski do unii walutowej i wprowadzenia w naszym kraju euro. Do Komitetu Obrony Złotego - "Złotówka Tak" zgłosili akces kolejni polscy europarlamentarzyści - Urszula Krupa, Witold Tomczak i Zdzisław Podkański. Tym samym grono osób podpisanych pod deklaracją założycielską ruchu zwiększyło się do dziewięciu. - Na mojej stronie internetowej od dawna eksponuję hasło: "Złotówka Tak". Przejście na euro oznacza falę podwyżek, a więc uderzy najbardziej w niezamożną część społeczeństwa - powiedziała posłanka do Parlamentu Europejskiego Urszula Krupa. Inicjatywa powołania ruchu społecznego na rzecz utrzymania własnej waluty jest reakcją na ogłoszoną pospiesznie w ubiegłym tygodniu deklarację premiera i prezesa NBP o wprowadzeniu Polski do strefy euro już w 2011 roku. Komitet powołali: były wicemarszałek Sejmu Janusz Dobrosz oraz europosłowie Sylwester Chruszcz, Dariusz Grabowski, Bogdan Pęk, Bogusław Rogalski i Andrzej Zapałowski. Jest o czym rozmawiać - Partie, które zdominowały polską scenę polityczną, kłócą się o drobiazgi, a nie prowadzą debaty w sprawach zasadniczych dla kraju. Zamierzamy zapełnić tę lukę. Chcemy stworzyć społeczne forum wymiany poglądów i argumentów właśnie na tematy podstawowe. My inaczej stawiamy pytanie. Nie pytamy: "Kiedy do euro?", ale "Czy do euro?" - tłumaczy powody powołania Komitetu poseł do Parlamentu Europejskiego Dariusz Grabowski, przedsiębiorca z doktoratem w dziedzinie ekonomii. Według naszych informacji, inicjatywa dojrzewała od dawna, a zaskakująca deklaracja rządu i NBP tylko przyspieszyła wystąpienie. Komitet dysponuje już znacznym zapleczem eksperckim w osobach profesorów ekonomii oraz polskich przedsiębiorców, których nazwiska zostaną upublicznione po sformułowaniu całego składu Komitetu. Rzetelna informacja o korzyściach i kosztach przystąpienia do strefy euro, wytykanie kłamstw i manipulacji w tym zakresie oraz stworzenie internetowego forum debaty, gdzie przeciwnicy i zwolennicy euro będą ścierać się na argumenty - to pierwszy cel inicjatywy. - Dysponujemy domeną i wkrótce uruchomimy stronę internetową www.zlotowkatak.pl - zapowiada, Sylwester Chruszcz. "Tak" dla referendum Akcja internetowa i medialna ma doprowadzić, w zamyśle inicjatorów, do przeprowadzenia w Polsce referendum w sprawie euro, od czego jak dotąd odżegnują się główne siły polityczne, szermując argumentem, że przyjęcie euro zostało zapisane w traktacie akcesyjnym i wraz z nim przyjęte w referendum. Jest to argument nie do końca prawdziwy, ponieważ traktat nie mówi, kiedy Polska ma ten krok wykonać. Pozwala to na odsuwanie decyzji praktycznie w nieskończoność. Trzeba tylko do tego woli politycznej. Na tę okoliczność powoływał się były premier Jarosław Kaczyński, który po przegranych wyborach zaapelował do premiera Tuska, aby ten nie spieszył się z rezygnacją z własnej waluty, bo będzie to miało katastrofalny wpływ na polską gospodarkę i portfele Polaków. Tym większym zaskoczeniem dla opinii publicznej było przyłączenie się prezydenckiego nominata - prezesa NBP Sławomira Skrzypka - do obozu zwolenników radykalnego przyspieszenia wprowadzenia europejskiej waluty w Polsce. Komitet zamierza zebrać podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie euro. Zapis w traktacie akcesyjnym nie stanowi dla referendum przeszkody, ponieważ decyzja, czy w danym momencie przystąpić do euro, czy też nie - nadal pozostaje w rękach społeczeństwa. Pod wnioskiem o referendum trzeba zebrać pół miliona podpisów. - Powołujemy się na kazus szwedzki: Szwedzi też byli zobligowani do wprowadzenia euro, a mimo to przeprowadzili referendum, i społeczeństwo odpowiedziało "nie" - powiedział Chruszcz, podkreślając, że właśnie dzięki pozostawieniu korony gospodarka szwedzka ma się dzisiaj zupełnie dobrze. Również Duńczycy powiedzieli w referendum "nie" dla wspólnej waluty i ich gospodarka ma się lepiej niż np. Hiszpanii czy Włoch, które są w strefie euro. Zdaniem Witolda Tomczaka, unia walutowa nie tylko nie uratowała strefy euro przed kryzysem, ale nawet go pogłębiła w przypadku niektórych krajów. Przykładem są właśnie Włochy, gdzie podnoszą się głosy, poparte analizami ekonomicznymi, że kryzys, jaki dotknął kraj, wynika z utraty własnej waluty. Mówi się nawet o powrocie do lira. Niebezpieczny moment O tym, że internetowe forum wymiany poglądów jest niezbędne, świadczą głosy Polaków z kraju i całego świata, zainteresowanych debatą o euro i przytaczających konkretne argumenty, np. ten, że Kanada, kraj ok. 20-milionowy, utrzymuje własną walutę mimo sąsiedztwa 300-milionowych Stanów Zjednoczonych. Dlaczego? Na takie i inne pytania internauci będą mogli wkrótce znaleźć odpowiedź na forum internetowym Komitetu. - Szczególnie zaniepokoił nas fakt, że decyzja o przystąpieniu Polski już w 2011 r. do strefy euro zapadła w momencie nadciągającego światowego kryzysu finansowego, a więc w sytuacji, gdy suwerenna polityka pieniężna i własna waluta okazuje się niezbędnym narzędziem do osłabienia negatywnych wpływów zewnętrznych - podkreślił Grabowski. W opinii członków Komitetu, premier uległ naciskom międzynarodowych środowisk, które chcą zredukować własne straty finansowe przez rozprowadzenie ich po całym świecie. Wprowadzenie euro i swobodnych transferów finansowych w ramach eurostrefy ułatwi operacje wyprowadzenia za granicę pieniędzy zgromadzonych w polskich funduszach inwestycyjnych i instytucjach finansowych. - Przyjęcie euro jest zawsze poprzedzone dwuletnim pozostawaniem kraju w tzw. ERM2, tj. tzw. wężu walutowym - przypomniał Bogdan Pęk. W warunkach światowego kryzysu jest to bardzo niebezpieczne, bo Polska musiałaby w tym okresie utrzymywać sztywny kurs walutowy i byłaby w związku z tym narażona na ataki spekulacyjne zmierzające do wyprowadzenia naszych rezerw walutowych (kilkadziesiąt miliardów dolarów) zgromadzonych w NBP. Kampania na rzecz zachowania własnej waluty jest z założenia apolityczna i skierowana do wszystkich Polaków. Pogląd na przyjęcie euro nie jest jednak jedynym spoiwem, które łączy inicjatorów akcji. - Mamy wspólne poglądy na Unię Europejską jako Europę Ojczyzn i w związku z tym sprzeciwiamy się przyjęciu traktatu reformującego. Respektujemy fakt, iż fundamentem cywilizacyjnym Europy jest chrześcijaństwo. Opowiadamy się za wolnym rynkiem i rzeczywistą wolnością gospodarczą, na której straży stoją silne instytucje nadzorujące przestrzeganie zasad rynkowych. I oczywiście jesteśmy za prawdziwą dyskusją, w której zwolennicy odmiennych poglądów mogą spierać się na argumenty - wyłuszcza po kolei Bogdan Pęk. Członkowie Komitetu unikają kategorycznej odpowiedzi na pytanie, czy ich inicjatywa, pomyślana jako szeroki ruch społeczny, przekształci się w przyszłości w organizację stricte polityczną, ale też nie wykluczają takiej ewentualności. - Chcemy przede wszystkim rozbudzić w ludziach aktywność, a co dalej - czas pokaże - podkreślają. Małgorzata Goss "Nasz Dziennik" 2008-09-26

Autor: wa